Rozumieliśmy, że czas jest wyjątkowy

Rozmowa z Antonim Szymańskim, współtwórcą „Pomostu”. Poseł III kadencji (przewodniczył Sejmowej Komisji Rodziny), senator VI kadencji  (przewodniczył Senackiej Komisji Rodziny i Polityki Społecznej), socjolog, działacz samorządowy. Działa na rzecz wzmocnienia polskich rodzin. 
Rozumieliśmy, że czas jest wyjątkowy

KM: Może zaczniemy od początku, czyli tego, jak to się stało, że dołączył Pan do „Pomostu”.

AS: Po odzyskaniu wolności w 1989 roku, zastanawialiśmy się nad nowoczesnym kształtem sfery pomocy społecznej w Polsce. W skład tej grupy wchodził Janusz Gałęziak, pracujący w Urzędzie Wojewody, profesor Witold Toczyski, który wówczas pełnił m.in.: funkcję radnego sejmiku województwa pomorskiego, był także Jurek Boczoń, którego domeną była działalność pozarządowa oraz ja. W tym gronie, o ile dobrze pamiętam, pojawił się pomysł powołania „Pomostu”.

Uznaliśmy, że potrzebne jest medium, które byłoby głosem organizacji pozarządowych, ponieważ uważaliśmy, że organizacje te są ważnym elementem szeroko rozumianej polityki społecznej, w tym także w zakresie pomocy społecznej. Chcieliśmy, by czasopismo to przedstawiało wizję tych polityk i mobilizowało do działania.

Jaka była Pana rola w tworzeniu Pomostu?

Pomyślałem, że pismo powinno mieć rozpoznawalny symbol. Poprosiłem Wiesława Smętka, wówczas studenta Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku (obecnie wybitnego grafika mieszkającego poza granicami Polski), o jego wykonanie. Symbol to dwa profile twarzy zwrócone ku sobie, z wyrastającym pośrodku drzewkiem, które symbolizuje wzrost i życie. Ten obraz wyraża idee Pomostu: relacje, dialog i nastawienie na słuchanie siebie nawzajem.

Czy pamięta Pan, kto wymyślił tytuł „Pomost”?

Szczerze mówiąc, nie pamiętam. Wszyscy zgodziliśmy się, że „Pomost” to doskonała metafora – łączy ludzi, organizacje i idee.

Wracając do symbolu, co oznacza drzewo między profilami twarzy?

Drzewko, które na grafice jest małe, dzisiaj pewnie, można by namalować dużo większe. Symbolizuje rozwój i żywotność, a takie chcielibyśmy, by były organizacje pozarządowe.

Nie analizowaliśmy tego znaku głęboko; po prostu poprosiłem o zaprojektowanie go, pokazałem w naszym gronie i wszystkim się spodobał. Myślę, że znaki mają znaczenie ponadczasowe – być może nowy Pomost również będzie z niego korzystał.

Nowy Pomost nie będzie już magazynem samopomocy. Teraz kładziemy nacisk na łączenie sektorów i środowisk. Jakie cele przyświecały pierwszym numerom?

Co chcieliśmy uzyskać? Po pierwsze pokazanie ruchu pozarządowego. Ile jest i jakie są inicjatywy oraz w jakich sferach działają. Wydawało nam się ważne pokazanie, że jest wiele organizacji, ich charakteru i misji. Byliśmy przekonani, że będzie czymś mobilizującym i pokazującym innym, jak można działać. To, że periodyk wychodził systematycznie, że był rozpowszechniany bardzo szeroko, że właściwie każdy mógł tam napisać i przedstawić swoją inicjatywę, dla rozwoju organizacji pozarządowych z całą pewnością miało ogromne znaczenie.
Pomost stał się miejscem dyskusji i wymiany doświadczeń.

W jakich obszarach publikował Pan swoje teksty?

Moją domeną była tematyka społeczna dotycząca rodziny. Powstał nawet potem w Pomoście taki podtytuł: „Wokół rodziny”. Zapraszałem autorów takich jak profesor Włodzimierz Fijałkowski wybitny ginekolog położnik, twórca m.in.: Szkół Rodzenia, czy profesor Dorota Kornas-Biela, do pisania o bliskiej im tematyce rodzinnej. Była ona wtedy ważnym, bieżącym tematem poruszanym w społeczeństwie.

Dlaczego akurat rodzina?

W tamtym czasie przewodniczyłem Radzie Rodziny w województwie pomorskim, ciele bardzo aktywnym, złożonym z przedstawicieli wojewody, sejmiku, biskupa diecezji gdańskiej i ponad 20 organizacji prorodzinnych. Radę traktowaliśmy jako forum dyskusji o sytuacji rodzin oraz jaka powinna być wobec niej polityka gmin. Pomost dawał nam przestrzeń do upowszechniania tych idei i relacjonowania działań Rady.

Byłem też wówczas kuratorem sądowym, więc cały czas przewijała się ta wielosektorowość. Czasem do „Pomostu” pisała sędzia Teresa Thiel Kubacka — odnosiła się do spraw rodzinnych, opisując kwestie rozwodów czy separacji. Przygotowany przez Radę Rodziny projekt dotyczący separacji małżeńskiej stał się dokumentem podstawowym dla przygotowania sejmowej ustawy.

Była to zatem tematyka bardzo aktualna i związana z działalnością różnych organizacji. Pisaliśmy o sytuacji demograficznej, o ubóstwie, prezentowaliśmy badania na ten temat.

Jakie różnice widzi Pan między postrzeganiem tematów pomocy społecznej i rodziny wtedy, a obecnie?

Wtedy mam wrażenie, że dyskusja była bardziej merytoryczna niż obecnie. Dzisiaj, ze względu na polaryzację i ideologizację, wiele tematów nie ma takiej przestrzeni do rzeczowej rozmowy. Rada Rodziny była miejscem dialogu, nawet jeśli uczestnicy mieli różne poglądy. Nowy “Pomost” powinien starać się przywrócić tę otwartość na różne perspektywy. Bo rzeczowa rozmowa, wzajemny szacunek, otwartość na różne poglądy i merytoryczna dyskusja są bardzo potrzebne.

Przyjmuję tę rekomendację dla nowej redakcji. Czy stworzenie „Pomostu” napotkało jakieś trudności, szczególnie biorąc pod uwagę czas przemian w Polsce?

Myślę, że po pierwsze rozumieliśmy, że czas jest wyjątkowy.
Po drugie byliśmy młodzi i chcieliśmy dobrych zmian. Była świadomość tej szczególnej chwili.

Teksty przynosiliśmy do Fundacji Regionalne Centrum Informacji i Wspomagania Organizacji Pozarządowych [Fundacja RC przp.red.] przy ulicy Grunwaldzkiej. Nie pamiętam, czy na dyskietce, czy może napisane jeszcze na maszynie, a potem ktoś to przepisywał, ale dobrze to funkcjonowało. 

Wspomniał Pan, że gdy zaczynaliście, nie wiedzieliście, jaki to będzie nakład, jak to się potoczy, a jednak przez ponad dobrych 10 lat „Pomost” funkcjonował. Było to pozytywne zaskoczenie. 

Nie wiem, czy zaskoczenie, ale na pewno to było ważne, że takie pismo funkcjonowało. 

Czytałem wczoraj z ciekawości, co tam 30 lat temu pisaliśmy i są tam tematy ważne i dzisiaj. Porównanie tego spojrzenia z tamtych czasów, z obecnymi, dyskusja wokół tych problemów też byłaby ciekawa. Warto moim zdaniem sięgać do tych tekstów, inspirować się.

Na pewno pismo pomagało w tym, żeby ta giełda rozmaitych pomysłów związanych z obszarem społecznym była jak najszersza. Myślę też, że odegrało ono znaczącą rolę w tym, że województwo pomorskie posiada jedną z większych w Polsce procentową liczbę organizacji pozarządowych. ”Pomost” to była przestrzeń do pokazania się przez organizacje. 

Podobną funkcję pełni też teraz Nagroda Bursztynowego Mieczyka*, która w tym roku obchodzi swoje 30-lecie. Jakie znaczenie miały wyróżnienia, takie jak ta Nagroda?

Tego rodzaju wyróżnienia są dla organizacji wielką wartością – podtrzymują ich motywację, są formą docenienia, a jednocześnie wzmacniają integrację między osobami zaangażowanymi w działania społeczne. Nigdy nie byłem w kapitule Bursztynowego Mieczyka, natomiast uczestniczyłem w prawie wszystkich wydarzeniach — galach wręczenia nagród. Dlaczego? Dlatego, że tam można spotkać ludzi, z którymi współpracujemy na co dzień i jest to szansa na odnowienie kontaktów. 

Fakt publicznego docenienia organizacji, tych, które są honorowane, ale również tych, które nie otrzymują akurat nagrody, jest niezwykle ważny. Słyszą tutaj dobre słowo ze strony rozmaitych osób, które doceniają ich działalność. Jest to zachęcające do dalszych działań, a to jest coś, czego człowiek potrzebuje.

I kończąc tymi dobrymi słowami, zapraszam na tegoroczną Galę, która odbędzie się 10 grudnia w Europejskim Centrum Solidarności. Dziękuję serdecznie za rozmowę oraz podzielenie się wspomnieniami.

*Nagroda Bursztynowego Mieczyka im. Macieja Płażyńskiego to nagroda przyznawana pomorskim organizacjom pozarządowym.

  • Redaktorka naczelna „Pomostu”

  • współtwórca „Pomostu”. Poseł III kadencji (przewodniczył Sejmowej Komisji Rodziny), senator VI kadencji (przewodniczył Senackiej Komisji Rodziny i Polityki Społecznej), socjolog, działacz samorządowy. Działa na rzecz wzmocnienia polskich rodzin.

Pytanie miesiąca

NGO odgrywają kluczową rolę w sektorze ochrony zdrowia, uzupełniając działania instytucji publicznych i prywatnych