W NGO pracuje dużo kobiet. To fakt podparty statystykami: stanowimy 76% zatrudnionych osób w NGO (2021), a jeszcze w 2010 roku było ich 71%. Jednak na stanowiskach kierowniczych i w zarządach dominują mężczyźni. W 2021 roku kobiety stanowiły 37% członków zarządów (w 2013 było to 32%). Najmniej kobiet znajdziemy w zarządach kół łowieckich (2%) i ochotniczych straży pożarnych (8%). Najwięcej – w społecznych podmiotach wyznaniowych (58%)1.
Dlaczego tak jest? Czy sektor, który walczy o równość i sprawiedliwość, sam nie do końca realizuje te wartości we własnych strukturach? A może coś się w tym obszarze zmienia?
Po pierwsze: organizacje pozarządowe od lat przyciągają kobiety, z uwagi na naturalne kompetencje, która posiadamy jak: empatia, zaangażowanie, gotowość do działania na rzecz innych – to cechy kluczowe w misji NGO. Ulegamy często określonym rolom społecznym – to kobiety częściej zajmują się opieką nad dziećmi i seniorami, a wiele organizacji angażuje właśnie do takich działań.
Po drugie: NGO to sektor, w którym często oferuje się pracę w niepełnym wymiarze godzin – co pozwala łączyć życie zawodowe z obowiązkami domowymi. Niestety, to branża z niższymi zarobkami, a kobiety w Polsce nie tylko zarabiają mniej, ale też mają niższe oczekiwania płacowe. Dodatkowo NGO często rekrutują na sfeminizowane stanowiska administracyjne, księgowe i organizacyjne.
Po trzecie: wcale nie jest tak źle, bo choć w przeszłości zarządy NGO były mocno zdominowane przez mężczyzn, to w ostatnich latach sytuacja się poprawia. W 2021 roku kobiety stanowiły już połowę członków zarządów oraz bazy członkowskiej, ale wciąż to głównie mężczyźni pełnią funkcję prezesa. W 2021 roku aż 59% organizacji miało mężczyzn na tym stanowisku.
Przygotowując się do tego tekstu, znalazłam materiał opublikowany przez jedno z Centrów Organizacji Pozarządowych, który powołując się m.in. raport GUSu z 20152, bardzo entuzjastycznie odnosił się do “kobiecego stylu zarządzania w organizacjach pozarządowych”.
Zbadano, że NGO, w których zarządy są zdominowane przez kobiety, częściej oceniają lepiej kompetencje zespołów, jakość świadczonych usług oraz współpracę z instytucjami publicznymi. Jednakże takie organizacje częściej borykają się z brakiem stałego finansowania i muszą co roku ubiegać się o nowe środki. Kobiece zarządy bardziej koncentrują się na działaniu „tu i teraz”, a mniej na długoterminowej strategii. Może to wynikać z charakteru ich działalności – organizacje zajmujące się pomocą społeczną, zdrowiem czy edukacją często muszą działać natychmiast, dostosowując się do bieżących potrzeb swoich podopiecznych.
Czy te dane są dla mnie wiarygodne? Oczywiście tak, ale… jednak są to dane sprzed 10 i 3 lat. Z niecierpliwością czekam na najnowszy raport o kondycji NGO, który jest przygotowywany właśnie przez Klon/Jawor. Chyba także z nadzieją, że te dane się zmieniły. A może nie?
Czy tylko nasz sektor boryka się z takim zjawiskiem? Wiem, że nie. W zasadzie prawie w każdym odczuwane są dysproporcje jeśli chodzi o płeć przywódczą. Do rozmowy na ten temat zaprosiłam Panią Julitę Wasilczuk, profesor Politechniki Gdańskiej od 30 lat związaną z uczelnią.
„W obszarze, w którym działam, czyli w szkolnictwie wyższym i badaniach naukowych, zjawisko 'szklanego sufitu’ jest wyraźnie widoczne” – mówi moja rozmówczyni. Mimo że podobna liczba kobiet co mężczyzn zdobywa doktoraty, awans na wyższe stopnie naukowe, takie jak habilitacja czy profesura, wciąż jest dla nich trudniejszy.
„To nie tylko problem polski, ale ogólnoeuropejski. Przeczytałam niedawno, że aby awansować naukowo, kobieta musi przedstawić średnio cztery razy więcej osiągnięć niż mężczyzna” – potwierdza Pani Wasilczuk. Dlaczego tak się dzieje? „Szczerze mówiąc, trudno mi jednoznacznie odpowiedzieć. Przychodzi mi na myśl wiele przyczyn, ale wspomnę przede wszystkim o stereotypach. Jesteśmy postrzegane przez ich pryzmat” – wyjaśnia.
Stereotypy płciowe mają głębokie korzenie i nie ma co temu zaprzeczać. „Mężczyzna, który jest silny i ma cechy przywódcze, jest postrzegany jako 'prawdziwy mężczyzna’. Kobieta o podobnych cechach spotyka się z negatywną oceną, nawet ze strony innych kobiet” – zauważa rozmówczyni. To, co u mężczyzn uchodzi za siłę, u kobiet bywa postrzegane jako „nienaturalne” czy „kuriozalne”.
Jednak nie wszystko stracone. Przeprowadzono badania dotyczące płci społecznej. Nie chodzi o przebieranie mężczyzn w sukienki, ale o to, aby zbadać, w jakim stopniu dana osoba ma cechy przypisywane stereotypowo jednej lub drugiej płci. Pani Wasilczuk wspomniała, że istnieje bowiem miernik „gender role orientation”, który określa, czy dana osoba, kobieta czy mężczyzna, ma orientację męską, żeńską, czy neutralną. Ostatnie badania pokazują, że coraz więcej osób, zarówno kobiet, jak i mężczyzn, ma neutralną percepcję swojej roli w społeczeństwie. Akceptują w sobie o wiele więcej cech kiedyś przypisywanych do jednej z płci: wrażliwość, zdecydowanie, troskę, męstwo czy zasadniczość.
Według Pani Wasilczuk zmiany będą postępować, o ile nie zostaną zatrzymane przez decyzje polityczne, na przykład przez ruchy prawicowe. Tego typu przekaz, który słyszymy, może zniechęcić mężczyzn do okazywania wrażliwości, ponieważ jest to źle postrzegane społecznie. To bardzo złożony problem. „A jeśli chodzi o kobiety w zarządach, to badania pokazują, że matki są bardziej efektywne niż mężczyźni, którzy nie są ojcami” – podkreśla.
Moja rozmówczyni dodała na zakończenie, że na swoim przykładzie doświadczyła zmiany jeśli chodzi o obecność kobiet w pewnych środowiskach, gdyż była ona pierwszą kobietą dziekanem w ponad 100-letniej historii Politechniki Gdańskiej. “Na początku koledzy dziekani i rektorzy mówili: 'Panowie, dzisiaj omówimy to i to’. W mojej drugiej kadencji byłyśmy już dwie, w ostatniej kadencji nawet cztery kobiety dziekanki na osiem wydziałów” – relacjonuje rozmówczyni. Droga do równości w nauce jest długa, ale zmiany zachodzą. Ważne, by nie ustawać w wysiłkach, by przełamywać stereotypy i tworzyć środowisko, w którym kobiety będą miały równe szanse na rozwój i awans.
Rozmowa z Panią Julitą utwierdziła mnie w przekonaniu, że “nie jest tak źle, że widać światełko w tunelu, że jest szansa”. Cóż pozostaje żyć nam nadzieją, że kolejne pokolenie zrobi znacznie większy krok do przodu… nie tylko jeśli chodzi o branże postrzegane jako stricte kobiece, jak beauty, wellness i spa, czy media, PR i HR. Kobiety powinny być widoczne w przemyśle, energetyce i finansach. A jeśli chodzi o nasz sektor, to życzę mu, by kobiety były bardziej odważne i brały stery we własne ręce, a mężczyźni, by także dopuszczali parytety w tych obszarach NGO, które kipią od testosteronu… jak chociażby sport, do czego nawołuje bardzo dobra kampania #czasnakobiety3.
- Raport SDG 2023 “Kobiety na drodze zrównoważonego rozwoju” ↩︎
- GUS, opisane w raportach „Działalność organizacji non-profit w 2015 r.: zarządzanie i współpraca” ↩︎
- https://nowymarketing.pl/czasnakobiety-joanna-wolosz-katarzyna-zillmann-monika-pyrek-i-inne-sportsmenki-w-kampanii-msit/ ↩︎