Beata Rutkiewicz to osoba mocno związana z Pomorzem, zarówno zawodowo, jak i emocjonalnie. Pochodzi z Sierakowic, które zawsze wspomina z dumą jako swoje rodzinne strony, a zawodowo przez lata była związana z Wejherowem, gdzie aktywnie działała na rzecz lokalnej społeczności. Jej zaangażowanie i praca na rzecz rozwoju regionu odzwierciedlają głęboki szacunek dla kaszubskich korzeni oraz silne związki z pomorską kulturą i tradycją. Obecnie, jako przedstawicielka administracji rządowej, nadal koncentruje się na wspieraniu inicjatyw społecznych i budowaniu współpracy między różnymi środowiskami, podkreślając znaczenie lokalnych działań w budowaniu silnego społeczeństwa obywatelskiego na Pomorzu.
Magda Jabłońska: Czy to Pani pierwszy Mieczyk?
Beata Rutkiewicz: Tak, to mój pierwszy Mieczyk, dlatego dzisiaj jestem wyjątkowo wzruszona. Tego rodzaju pozytywna energia jest naprawdę rzadko spotykana w województwie, zwłaszcza wśród organizacji pozarządowych.
Proszę powiedzieć, jak postrzega Pani nasz pomorski trzeci sektor?
Właściwie to dostrzegam same dobre rzeczy. Jesteśmy w województwie pomorskim znani z tego, że współpracujemy ze sobą w różnych przestrzeniach. Przenikamy się w działaniach rządowych, samorządowych oraz z organizacjami pozarządowymi. Potrafimy i chcemy rozmawiać. Jako samorządowiec, a teraz już po stronie rządowej, widzę, że organizacje pozarządowe coraz bardziej nam ufają. To buduje nasze relacje i pozwala nam z większą elastycznością odpowiadać na ich potrzeby. Bez 3. sektora nie moglibyśmy realizować wielu zadań. Jesteście filarem naszej działalności.
Pięknie mówiła Pani na scenie o potrzebie współpracy i konsultowania programów współpracy. Czy rzeczywiście mamy taką sprawczość jako NGO?
Macie sprawczość, zdecydowanie tak. W wielu momentach życia społecznego jesteście gwarantem niezależności dla wielu mieszkańców i mieszkanek Pomorza. To nie oznacza, że ludzie są niesamodzielni, ale dzięki Waszej pomocy mogą skuteczniej podejmować decyzje o własnym życiu. Działacie na tak wielu poziomach, przede wszystkim w obszarze obywatelskim i społecznym pokazując, jak można sobie radzić sobie z problemami lokalnymi. Jesteście obok człowieka, dla człowieka.
Lokalność. To słowo często się powtarza w kontekście Nagród Bursztynowego Mieczyka?
Tak, zdecydowanie to charakteryzuje ten konkurs. Bardzo mocno zachęcamy wszystkie organizacje z Pomorza do udziału. Nie tylko te z dużych miast, ale także te mniejsze inicjatywy. Cieszy nas, że lokalne organizacje również zdobywają nagrody. Oczywiście w Trójmieście mieszka najwięcej osób i działa bardzo dużo NGO, ale przecież działania organizacji pozarządowych obejmują cały region. Dzisiaj widzieliśmy organizacje z moich rodzinnych Sierakowic, z Wejherowa, w którym pracowałam, z Kosakowa i pięknych Kaszub. Mieliśmy organizacje z całego Pomorza, co nas bardzo cieszy.
A która branża w naszym sektorze jest Pani najbliższa? Czy jest to środowisko, czy może edukacja?
To się zmienia na przestrzeni mojego życia, zawodowego również. Gdy działałam jeszcze w samorządzie, powiedziałabym, że środowisko, zmiany klimatyczne i działania związane z zarządzaniem wodą, której mamy mniej niż w Egipcie. Dziś, patrząc na to, czym zajmuje się Urząd Wojewódzki, najbliższe są mi organizacje, które zapewniają niezależność tym, którzy najbardziej jej potrzebują. Więc chyba tak, dziś to polityka społeczna i usługi społeczne.
Na zakończenie, chciałabym prosić o słowo zachęty dla przyszłorocznych kandydatów.
Warto działać na rzecz naszej społeczności, nie tylko dla nagród, ale dla własnej satysfakcji, bo robicie naprawdę ważne rzeczy. Jeśli już to robicie, zgłoście się do konkursu. Chcemy Was widzieć, doceniać i nagradzać.