Jak grupa śmiałków zmienia oblicze miast

Nagroda Główna Konkursu Bursztynowego Mieczyka, Kategoria Ochrona Środowiska i Edukacja Ekologiczna: Starogard 2030. Rozmowa z Anną Lembicz, Wandą Krzywicką oraz Karolem Skoniecznym.

Starogard Gdański, stolica Kociewia, oddalona o zaledwie 50 km od Trójmiasta, zachwyca średniowiecznym klimatem i architekturą sięgającą XIV wieku. Tętniące życiem jeszcze 25 lat temu młyny w Starogardzie Gdańskim, po zakończeniu produkcji, dwóch pożarach i ciągłych włamaniach rabunkowych stały się milczącymi świadkami upływającego czasu. Zniszczone mury zdawały się symbolizować utratę dawnej świetności miasta. 

Jednak znaleźli się śmiałkowie! Stowarzyszenie Starogard 2030 to grupa zapaleńców, która postanowiła działać – z miłości do miasta i tradycji ruszyli, by ratować zabytki, wspierać bioróżnorodność i tchnąć nowe życie w lokalną społeczność. Ich wysiłki zaowocowały niezwykłą transformacją, która odmieniła miasto. 

Ta determinacja została doceniona podczas 30. rocznicy Konkursu Bursztynowego Mieczyka im. Macieja Płażyńskiego – Stowarzyszenie Starogard 2030 otrzymało Nagrodę Główną w kategorii Ochrona Środowiska i Edukacja Ekologiczna.

Wspólna praca, wspólne dobro

Jak doszło do tego, że grupa osób z wizją, która nigdy wcześniej nie spotkała się osobiście, wkroczyła, aby ratować swoje miasto? W rozmowie z członkami Starogard 2030 poznaliśmy szczegóły ich pracy. Rozmowa z Anną Lembicz, Wandą Krzywicką oraz Karolem Skoniecznym.

Jakie były początki Waszej organizacji? Co zainspirowało Was do działania?

Anna Lembicz: Zaczęło się od tego, że grupa nieznających się w rzeczywistości osób, nie mogąc patrzeć na proces niszczenia kompleksu zabytkowych Młynów Wiecherta, zaczęła drążyć i zadawać pytania. Pojawił się pomysł, żeby wpisać ocalałe budynki do rejestru zabytków, ale aby petycja do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków wyszła ze strony nie osób prywatnych, ale stowarzyszenia. Część z nas poznała się dopiero podczas spotkania założycielskiego, niektórzy dołączyli później, gdy już działaliśmy. A pomysły na projekty, nie tylko związane z historią i dziedzictwem kulturowym Starogardu, pojawiły się bardzo szybko, ale tak to chyba już jest, kiedy spotka się grupa energicznych kreatywnych osób.

Co uważacie za największe wyzwania w realizacji Waszych działań?

Karol Skonieczny: Do tej pory to były projekty związane z modernizacją podwórek w Starogardzie Gdańskim w ramach projektu ,,Podwórkowe Rewolucje” oraz w Skarszewach w ramach projektu ,,ZieleniMY Skarszewy”. Zdecydowanie najtrudniejszym aspektem tych działań były prace z mieszkańcami mającymi często bardzo odmienne oczekiwania i wizje.  

Co oznacza dla Was otrzymanie nagrody Bursztynowego Mieczyka?

Wanda Krzywicka: To ogromne wyróżnienie, zwieńczenie i uhonorowanie naszej wieloletniej pracy.

A.L.: Nagroda Bursztynowego Mieczyka to taki wyraźny sygnał, że to, co robimy, ma sens, że nasze działania zmierzają w dobrym kierunku. Każdy, kto działa, realizuje projekty, spotyka się z różnym odbiorem. Są głosy krytyczne, czasem bardzo głośne i nieprzyjemne. To momenty, które mogą zachwiać wiarą w sens tego wszystkiego, dlatego tak ważne — dla równowagi — są chwile, gdy jesteśmy doceniani.

Jakie znaczenie ma to wyróżnienie dla Waszej organizacji?

A.L.: To, że działania małego stowarzyszenia z powiatowego miasta, stowarzyszenia, które nikogo na stałe nie zatrudnia, nie ma nawet swojej siedziby, zostały dostrzeżone i wyróżnione wśród tylu innych znakomitych inicjatyw, to dla nas naprawdę powód do dumy.

Czy nagroda zmotywowała Was do podejmowania nowych wyzwań lub rozszerzania działań?

K.S.: Oczywiście. Poprzeczka została zawieszona wyżej. Jest to mega wyzwanie, ale również moc napędowa do dalszych działań.

Który z Waszych projektów uważacie za najbardziej przełomowy? Dlaczego?

W.K: „Podwórkowe rewolucje”, ponieważ połączyły ze sobą społeczność i efekty były widoczne gołym okiem.

A.L.: Ja mam dużo tych przełomów. Najpierw były to „Podwórkowe rewolucje” — trudne, wymagające, ale i bardzo satysfakcjonujące. Potem powstanie „Pełnego koszyka”, który stał się projektem ciągłym i długofalowym, co dla nas jest nowością. I w końcu „Zróbmy sobie Park przy Iwaszkiewicza”, który jest dla nas pierwszym projektem realizowanym w takim prawdziwym trójsektorowym partnerstwie, przy dużym zaangażowaniu stron. Tutaj obdarzono nas także dużą dozą zaufania i pozwolono działać naprawdę tak, jak uważaliśmy, że zadziałać należy.

Jakie zmiany udało się wprowadzić dzięki Waszym działaniom? Czy macie historie, które szczególnie zapadły Wam w pamięć?

K.S: Na pewno odczuwamy zmiany toku myślenia wśród włodarzy. Nie są one bardzo odczuwalne, ale zauważalne. Może musi zmienić się pokolenie.

Jak widzicie przyszłość Waszej organizacji? Jakie cele chcielibyście osiągnąć w kolejnych latach?

A.L.: Jest kilka „działek”, bez których trudno mi sobie wyobrazić nasze stowarzyszenie: historia i zabytki, błękitno-zielona infrastruktura i ekologia. Na pewno nasze działania nadal będą się wokół nich dalej „kręcić”. 

K.S: Chcielibyśmy rozszerzyć działalność, zwiększyć swoje zasięgi. Mamy wiele pomysłów. Póki co zwiększamy swoje zasoby naukowe. Szkolimy się, rozwijamy percepcję. Wraz ze wzrostem wiedzy otwierają nam się horyzonty. 

Czy widzicie możliwość współpracy między różnymi sektorami – NGO, biznesem, administracją?

K.S.: Oczywiście, jednak dużym czynnikiem hamulcowym jest problem z wzajemnym zrozumienie potrzeb i wymaganych zmian. Z biznesem jest lepiej, gorzej z administracją. Tutaj wszystko zależy od głównodowodzących. W tym przypadku często realizacja działań związana jest z polityką. Projekty, które staramy się wdrażać, czasem chyba wydają się niektórym zagrożeniem i w związku z tym dalsze ich procedowanie może być opóźnione.

Jakie są Waszym zdaniem największe wyzwania, przed którymi stoi sektor pozarządowy w Polsce?

A.L: Od pewnego czasu obserwujemy niepokojącą nieufność, czasem wręcz wrogość wobec działań proekologicznych. Mam wrażenie, że coraz trudniej jest robić rzeczy słuszne w sposób, który przekona do siebie różne grupy mieszkańców. 

Dużym wyzwaniem jest także trwająca w Ukrainie wojna, bo pomoc udzielana uciekającym przed nią ludziom jest coraz gorzej odbierana przez polskie społeczeństwo. 

Bądźmy jednak, mimo wszystko, dobrej myśli. Każde wyzwanie to również okazja do działania, do wykazania się kreatywnością i ruszenia nowej dla siebie dziedziny.

Zielona przyszłość młodych i inspirowanie

Stowarzyszenie Starogard 2030 udowadnia, że mała grupa zaangażowanych osób może zmienić otoczenie. Poprzez rewitalizację, edukację i współpracę, odmieniają swoje miasto i inspirują innych do działania. Ich projekty są dowodem na to, że wspólne dobro jest w zasięgu ręki – wystarczy odwaga i pasja, aby po nie sięgnąć. 

Pytanie miesiąca

Współpraca międzypokoleniowa pozwala na jeszcze lepsze działanie