Koło Gospodyń Wiejskich z Pomorza wspiera rozwój wsi, pomaga osobom z niepełnosprawnością i ich opiekunom oraz promuje zdrowy styl życia. Szczególną uwagę poświęcają pielęgnowaniu kaszubskich tradycji i języka, które powoli zanikają. Ich działania odpowiadają na problemy izolacji społecznej, braku tolerancji i trudności w nawiązywaniu kontaktów. To zespół 38 zaangażowanych osób, które z pasją i oddaniem tworzą przestrzeń wsparcia i integracji.
Adrianna Wałdoch: Jakie były początki Waszej organizacji? Co zainspirowało Was do działania?
Agnieszka Bronk: Początki istnienia naszej organizacji są dość nietypowe. Głównym inicjatorem jej istnienia jest proboszcz parafii Św. Marcina z Tours – Tadeusz Knut, który podczas kolędy zebrał grupę około czterdziestu kobiet chętnych do działania. Zorganizował pierwsze dwa spotkania, podczas których wybrano zarząd i nazwę. Od tego momentu zrzeszone w kole kobiety zaczęły prężnie działać.
Co uważacie za największe wyzwania w realizacji Waszych działań?
Największym wyzwaniem w realizacji działań jest odpowiednia motywacja. W naszym kole wszyscy działamy w 100% społecznie, nie otrzymujemy żadnych wynagrodzeń z tytułu naszego zaangażowania. Organizacja różnych wydarzeń pochłania bardzo dużo czasu, często kosztem życia rodzinnego. Niewątpliwie docenienie naszych działań jest ogromną motywacją dla całej naszej ekipy!
Co oznacza dla Was otrzymanie nagrody Bursztynowego Mieczyka?
To przede wszystkim ogromny prestiż. Jesteśmy dumni i wzruszeni, że z ponad siedemdziesięciu zgłoszonych organizacji zostaliśmy zauważeni, a nasze działania docenione. Mamy świadomość, jak ogromne dobro niosą w swoich działaniach wszyscy nominowani, dlatego tym bardziej jesteśmy szczęśliwi, że dostąpiliśmy zaszczytu wyróżnienia.
Czy nagroda zmotywowała Was do podejmowania nowych wyzwań lub rozszerzania działań?
Oczywiście! Otrzymanie nagrody Bursztynowego Mieczyka to tak pozytywny zastrzyk energii, że nowe pomysły na działania zaczęły się pojawiać błyskawicznie. Dodatkowo liczne gratulacje szeroko płynące z naszego środowiska pokazały możliwości do ich wykorzystania. Pojawiły się też osoby, które zaoferowały pomoc i wsparcie podczas nowych projektów. Dla nas to bardzo cenny przekaz.
Który z Waszych projektów uważacie za najbardziej przełomowy?
Naszym najbardziej przełomowym projektem jest organizacja comiesięcznej mszy świętej dla dzieci z niepełnosprawnościami i ich opiekunów. Takie dzieci bardzo często były wykluczone z udziału w mszy. Dlatego stworzyliśmy przestrzeń, w której czują się komfortowo i bezpiecznie. Dzięki wsparciu tej inicjatywy przez naszego proboszcza Tadeusza Knut, wikarego Mikołaja Jędrzejewskiego i parafię Św. Marcina z Tours oraz Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej udało nam się to zapoczątkować w kwietniu 2024 r. Po mszy zapraszamy wszystkich do naszej siedziby na kawę i ciasto. Podczas tego spotkania opiekunowie dzieci mogą wymieniać się doświadczeniem, wiedzą a czasami po prostu pobyć razem. Mamy nadzieję, że ta inicjatywa będzie trwać jak najdłużej.
Jakie wyzwania stoją przed Wami w kontekście ochrony i popularyzacji kaszubskiej tradycji?
Wyzwania są ogromne. Kaszubska tradycja to np. język. Nie wszyscy w naszym kole mówimy po kaszubsku, a jeśli chodzi o pisanie w języku kaszubskim, to jest to umiejętność wręcz unikatowa. Dlatego zorganizowaliśmy w tym roku warsztaty muzyczno-językowe pt. „Kaszëbsczi serca”. Podczas warsztatów pod okiem Tomasza Fopke uczyliśmy się poprawnie wymawiać i śpiewać w języku kaszubskim. Nauka języka to ogromne wyzwanie, ale małymi krokami damy radę.
Drugim równie ważnym tematem jest nasza ukochana kuchnia kaszubska. W naszym kole odtwarzamy stare zapomniane przepisy, dzielimy się nimi i je propagujemy podczas różnych konkursów. Ważny jest dla nas lokalny uczciwy produkt, dlatego też od prawie dwóch lat wspieramy promocję rodzimej rasy gęsi kartuskiej.
Czy dostrzegacie zainteresowanie kulturą kaszubską wśród młodszego pokolenia?
Ze smutkiem musimy stwierdzić, że niestety nie. To temat bardzo złożony i pewnie należałoby mu się przyjrzeć już od edukacji szkolnej. Na pytanie dlaczego język i kultura kaszubska przestały być atrakcyjne dla młodych ludzi, może będziemy mogli odpowiedzieć po zrealizowaniu projektów z młodzieżą.
Jak widzicie przyszłość Waszej organizacji?
Czas płynie, a my odnajdujemy się w coraz to nowych obszarach i działaniach. Zacytuje tu może słowa naszej koleżanki, która siedząc obok mnie podczas XXX Gali Bursztynowego Mieczyka po odczytaniu, że otrzymujemy nagrodę powiedziała: „Ile mnie by ominęło, gdybym nie była w tym kole”. Jednym z punktów naszego statutu jest rozwój członków i członkiń koła, jest to nasz cel. W kolejnych latach na pewno chcemy się dalej rozwijać poprzez działania i nie tylko. Będziemy realizować te wydarzenia, które spotkały się z pozytywnym odbiorem jak m in. „Gęsi Bazar” czy rodzinny marsz na orientację pn. „Czy znasz Sierakowice?”.
Jakie są Wasze plany na rozwój?
Plany na rozwój, hmmm… nie zwalniać. Wszędzie tam, gdzie jesteśmy, uczymy się nowych rzeczy. Każdy nowy projekt to nowe doświadczenie. Każdy poznany człowiek to nowa perspektywa. Uczymy i rozwijamy się poprzez praktykę. Niewątpliwie naszym konikiem jest kuchnia Kaszub i w najbliższym czasie na pewno będziemy ją dalej smakować.
Co do nowych projektów, jest pewien pomysł, a zarazem wyzwanie. Mowa tu o budowaniu mostu międzypokoleniowego. Działania naszego koła kierowane są do różnych grup wiekowych. Jednak tak jak wcześniej wspomnieliśmy — najmniejszy odzew obserwujemy ze strony młodzieży. Mamy nadzieję, że uda nam się to zmienić i zainteresować młodych ludzi naszymi działaniami, lub stworzyć dla nich ciekawą alternatywę na spędzanie czasu!