Jak mój Iphone pomógł kobietom z rakiem piersi. Historia fundacji 3Maliny.

Jak mój Iphone pomógł kobietom z rakiem piersi. Historia fundacji 3Maliny.

Wszystko zaczęło się od tego, że chciałam dostać telefon. Umówiłam się z
moim Tatą, że odpracuje cenę telefonu w dowolny sposób. Przypomniałam sobie o
Malinach, ponieważ z Kasią znam się już parę lat. Przyjęliśmy, że muszę wyszyć 30
godzin, żeby osiągnąć mój cel. Każda godzina spędzona przy maszynie przybliżała
mnie do wymarzonego iphone’a, z czasem jednak coś się zmieniło. Słysząc coraz
więcej o historiach kobiet po mastektomii, zrozumiałam, że chcę to robić, żeby
dostarczyć im ulgę w trudnych chwilach i pomóc tak jak mogę.


Umówiłam się z Kasią, po lekcjach, że odbierze mnie ze szkoły aby wziąć ode
mnie torebki na butelki redona. Przy okazji miałam przeprowadzić z nią wywiad.
-Ta sprawa jest mi bardzo bliska, moja mama chorowała na raka piersi – powiedziała
Kasia rozpoczynając historię o fundacji. – Pomysł zrodził się ponad 6 lat temu po
przeczytaniu artykułu Polskiego Stowarzyszenia Patchworkowego, w którym jedna z
dziewczyn opisywała swoją podróż do Hiszpanii. Pojawiły się tam poduszki w
kształcie serc szyte sposobem patchworkowym dla kobiet po mastektomii. Pierwsza
poduszka powstała w USA, gdy jedna z pielęgniarek zachorowała na raka piersi i
otrzymała taką od ciotek. Ze względu na moją pracę w spółce medycznej,
stwierdziłam, czemu by nie szyć dla pomorskiej onkologii.- mówi Kasia.

– Na początku była to inicjatywa społeczna. Pomorskie szkoły uszyły ok. 7000
poduszek, które szybko się rozeszły. Okazało się, że zapotrzebowanie jest ogromne.
Poduchy pomagają w rekonwalescencji, pomagają w odprowadzaniu limfy oraz
łagodzą ból. W tamtym momencie w Kasi zakiełkowała myśl o utworzeniu fundacji.
– Aby zarejestrować fundację trzeba było wymyślić jakąś nazwę. To była burza
mózgów przy dobrym winie. Wybrane zostały Maliny ponieważ są to zdrowe owoce i
przy okazji krzew rozrastający się na wszystkie strony. Ta nazwa to samospełniająca
się przepowiednia rozprzestrzeniającego się dobra.Trzy, bo byłyśmy we trzy.
– Dlaczego robi to fundacja, a nie szpital lub jakaś firma? – zapytałam.
– Szpital odpowiada za to żeby zdiagnozować i wyleczyć pacjenta. Żadna firma na
taki pomysł wcześniej nie wpadła. Fundacje zapewniają to czego nie daje Państwo.
To integruje pokolenia. Na nasze szycia przyjeżdżają różni ludzie, szkoły czy Koło
Gospodyń Wiejskich. Maliny biorą materiały z różnych źródeł; umowy darowizny,
składają wnioski grantowe do różnych firm i instytucji. Dzięki temu mają pieniądze na
kupno nowych materiałów z bawełny na poduchy. Ważne, aby były gładkie i
kolorowe. Inaczej jest z torebkami na butelkę redona, do których pozyskuje się
tekstylia od firm krawieckich, którym zostają resztki belek. Liczy się to żeby się nie
rozciągały i były wytrzymałe.


– Jak wygląda prowadzenie takiej działalności? – pytam dalej.
– To takie prowadzenie firmy. Fundacja może zarabiać, nie musi. Nasza nie zarabia.
My się śmiejemy, że nam się płaci uśmiechem i wdzięcznością. Robimy to dla ludzi
bo chcemy pomagać. Prowadzenie wygląda w taki sposób, że trzeba pisać
rozliczenia, wypisywać faktury, roczne sprawozdania finansowe i merytoryczne.
Regularnie są wysyłane wnioski grantowe o dofinansowanie. Taki grant trzeba
rozliczyć, pokazać umowy, w których jest napisane na co można wydać, a na co nie.
Miałyśmy taką sytuację gdzie nie mogłyśmy rozliczyć paliwa. To było bardzo
kłopotliwe, ponieważ, transport jest ważny, musimy odbierać i dostarczać materiały.
W Malinach wyjątkowa jest nie tylko nazwa, ale także społeczność, która je tworzy.
Ludzie, którzy zarażają coraz więcej osób do pomocy. Oni chcą dzielić się swoim
czasem oraz zarażać uśmiechem. Pacjentki, które potrzebują poduchy dostają ją od
osoby, której prawdopodobnie nigdy nie poznały i nigdy nie spotkają. To jest w Nas
piękne. Maliny to przede wszystkim szycie i profilaktyka oraz nauka samobadania
piersi. Jest też druga strona, są nią przyjaźnie, ludzie, którzy poza wolontariatem,
mają ochotę spędzić wspólnie czas przy obiedzie lub planszówkach.


– Co Maliny zmieniły w Twoim życiu? – pytam Kasi.
– Nadały sens śmierci Mamy. Jeśli można mówić o sensie.

Magda jest brafitterką. Pomaga kobietom dobierać właściwą bielizne, ale to
tylko wierzchołek góry lodowej. W swoim Atelier Madalena oficjalnie prowadzi butik,
a między wierszami gabinet wsparcia. Z Kasią poznały się dzięki moim rodzicom.
– Gdy Kasia zapytała mnie czy chciałabym współpracować z Fundacją jako
brafitterka i przy okazji szkolić i edukować dziewczyny z doboru biustonoszy,
powiedziałam ‘’oczywiście!’’.


Magda mówi że wydało jej się oczywiste aby dołączać do szyć gdy tylko będzie
dysponować czasem. -To po prostu super, że mogę komuś pomóc.
Kobiety po mastektomii wygrały z chorobą, są już dawno po chemii i operacji. Teraz
chcą poczuć się znowu kobieco, komfortowo i seksownie. Przez długi czas nosiły
tylko bieliznę pooperacyjną, to ich czas aby ubrać piękny biustonosz. Te Panie
przychodzą do Atelier nie tylko żeby wyjść z częścią garderoby. One oczekują
empatii, wysłuchania, delikatności i bycia dla nich. Potrzebują bezpiecznego miejsca,
w którym będą mogły wyrzucić swoje myśli z poczuciem komfortu. Fundacja razem z
Magdą i z organizacjami zrzeszającymi Amazonki, czyli kobiety po mastektomii, są z
nimi przez cały czas. Od chwili zachorowania, leczenie, przez rekonwalescencję i
powrót do normalnego życia. Te kobiety później razem tworzą wzajemne grupy
wsparcia.


Wzięłam następne materiały, ponieważ chciałam pomóc. Chciałam czuć,że
pomagam, że mogę poświęcić swój czas dla kogoś kto go potrzebuję. Chciałam
pokazać, że stereotyp o młodych ludziach zamkniętych w internecie, nie jest
prawdziwy. Lubię powodować uśmiechy na twarzach ludzi, na różne sposoby.
Gdy się żegnałyśmy Kasia powiedziała – Widzę ile ludzie mają w sobie
bezinteresowności.


Fundacja 3Maliny powstała w 2019 roku. Od tego czasu uszyła około 20
tysięcy poduch i torebek. Szyjąc czuję, że coś robię, że jestem w stanie coś zmienić
oraz sprawić, że ktoś się uśmiechnie. Gdy mogę poświęcić swój czas dla dobra
sprawy jestem szczęśliwa i czuje dumę wyszywając serca i torebki dla osób, które
ich potrzebują. Każdego roku w Polsce na nowotwór piersi zapada 20 tysięcy kobiet i
około 200 mężczyzn.

Praca została opublikowana w wersji autorskiej w ramach konkursu „Nowe pokolenie mediów: Reportaż społeczny”. Autorka Antonina Wrycz-Rekowska zajęła III miejsce.

Pytanie miesiąca

NGO odgrywają kluczową rolę w sektorze ochrony zdrowia, uzupełniając działania instytucji publicznych i prywatnych