Dążymy do świata, w którym nie ma wykluczeń

Nic nie dzieje się od razu, a Rebecca Solnit działalność aktywistyczną przyrównuje do budowania podziemnej grzybni. O tym, że można świętować dwa kroki do przodu, by za chwilę odczuwać frustrację przez krok w tył, ale wciąż mieć motywację do działania, rozmawia Klara Mirecka z Aleksandrą Łobodą — prezeską Fundacji Widzialne.

Wasza działalność jest bardzo szeroka. Zajmujecie się osobami wykluczonymi ze względu na płeć i pochodzenie, włączacie się w sprawy dotyczące klimatu czy w kampanie profrekwencyjne i sprawdzanie kandydatów na różne polityczne stanowiska. Jakich wyników oczekujecie po swoich działaniach? 

To prawda, działamy w różnych obszarach, ale wszystkie są połączone: chcemy pełni praw dla osób narażonych na wykluczenie i dyskryminację. Nasze działania mogą wydawać się odległe od siebie, ale jako fundacja feministyczna odpowiadamy na konieczność, która wyraźnie ujawniła się w różnych falach feminizmu – konieczność zwracania uwagi na intersekcjonalność wykluczeń społecznych, kształtujących ludzkie doświadczenia. Właśnie to chcemy pokazać w naszych działaniach. Dla nas feminizm to nie tylko walka o prawa kobiet, ale także o prawa wszystkich osób, których głosy są uciszane. Wspieramy te osoby bezpośrednio, np. oferując dopłaty do mieszkań kobietom w trudnej sytuacji życiowej, organizując kręgi wsparcia czy wyjazdy regeneracyjne dla samodzielnych matek. Bardzo zależy nam też, aby ostatecznie takie wsparcia i prawa były realizowane systemowo — dlatego działamy politycznie, aby to zmienić. Widzimy też, że zmiana prawna zaczyna się często od zmiany społecznej, dlatego przez nasze działania kulturalne (kluby filmowe, kluby książki), ale też edukacyjne (warsztaty, konferencje) poszerzamy świadomość naszych odbiorców i odbiorczyń o różnych grupach marginalizowanych i tematach tabu. Co chcemy osiągnąć tym wszystkim? Dążymy do świata, w którym nie ma wykluczeń: w którym niezależnie od koloru skóry każda osoba, która pójdzie do polskiego urzędu, zostanie tak samo potraktowana, w którym przedstawiciele i przedstawicielki mniejszości będą reprezentowani w samorządach i rządzie, a politycy i polityczki czuli, że odpowiadają przed wszystkimi, a nie tylko najbardziej uprzywilejowanymi grupami. 

Wszystko zaczęło się w pandemii, kiedy Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok, zakazujący aborcji z przyczyn wady płodu. Wasza historia pokazuje, że można wiele zdziałać: od protestu kilku niezależnych dziewczyn do prężnie działającej Fundacji. Czego nauczyłyście się przez te 4 lata pracy? 

Faktycznie chyba żadna z nas nie spodziewała się, że z małego protestu pod biurem PiS stworzymy taką silną, siostrzeńską wspólnotę, gotową na długofalową walkę o prawa człowieka. Myślę, że mamy ogromne szczęście co do osób, które gromadzi Fundacja: Widzialne to osoby o różnych perspektywach, doświadczeniach i umiejętnościach, ale bardzo otwarte na szukanie wspólnych rozwiązań. Myślę, że w budowaniu wspólnot działania jest to bardzo ważne, aby faktycznie nastawić się na słuchanie siebie nawzajem i spotykanie się pośrodku. 

Tak już indywidualnie to każda z nas przeszła przez bardzo różne miejsca pracy, część doświadczyła wypalenia, przepracowania, mobbingu, stresu pourazowego w związku z działaniem zawodowym. Z tych trudnych doświadczeń wyciągamy wnioski i staramy się tworzyć takie miejsce pracy, aby jego struktura nie szkodziła. To chyba dla mnie najważniejsze, aby Widzialne były przestrzenią, w której się wspieramy i każda osoba ma możliwość otrzymania pomocy. Cały czas uczymy się, jak to robić i jakie mechanizmy wprowadzać, aby się nawzajem chronić, niezależnie od tego, że jesteśmy koleżankami, ufamy sobie nawzajem i w większości przypadków lubimy naszą pracę. 

Co jest najtrudniejsze w pracy strażniczej? Jak wygląda współpraca z urzędnikami, politykami, ale też innymi organizacjami i społecznością?

Myślę, że dla mnie najtrudniejsze jest to, że tak naprawdę rzadko widać mierzalne efekty. Rebecca Solnit działalność aktywistyczną przyrównuje do budowania podziemnej grzybni, z której raz na jakiś czas wyrastają owoce-grzyby. I tylko te grzyby są widoczne, mimo że bez tej niewidocznej grzybni by nie wyrosły. Dla mnie tak właśnie to wygląda: robisz 80 rzeczy, które razem wpływają na ostateczną zmianę, ale większość z nich w praktyce nie zmienia nic od razu. Dopiero zbiór tych wszystkich działań różnych osób, podmiotów i organizacji prowadzi do zmiany społecznej. 

Zajmując się działaniami politycznymi, liczymy się z tym, że świętujemy wykonanie dwóch kroków do przodu, a zaraz frustrujemy się, że kolejny krok jest do tyłu. Przykładowo, w 2023 roku wszyscy świętowaliśmy rekordową frekwencję w wyborach parlamentarnych i zmianę władzy na prodemokratyczną i popierającą prawa człowieka, a ta sama władza w lutym 2025 ograniczyła prawo do azylu, podstawowe prawo człowieka. To jest trudne, bo czasem się wydaje, że tych kroków do tyłu jest więcej i że nasze działania nie przynoszą rezultatów. 

Nie boicie się o dofinansowania? Że nadepniecie na odcisk komuś, kto później będzie decydował o tym, czy przyznać Wam dotację? 

Myślę, że lęk przed utratą środków to coś, co spędza sen z powiek większości organizacjom pozarządowym. Dla nas zdobywanie funduszy to bardzo duże wyzwanie, cały czas piszemy wnioski grantowe, z których w zasadzie większość jest odrzucana. Fundusze pozyskujemy w dużej mierze od sponsorów prywatnych. Zależy nam na tym, aby nasze finansowanie było transparentne, więc publikujemy zawsze informacje o tym, skąd czerpiemy środki i na co je przeznaczamy. 

Staramy się, aby źródła finansowania były różnorodne, właśnie dlatego, aby w razie rezygnacji  dużego sponsora czy grantodawcy dalej mieć środki na działanie. Ostatnio, gdy Trump podjął decyzję o zakończeniu programu USAID [USAID jest głównym organem amerykańskiej administracji, zajmującym się pomocą państwom podnoszącym się z klęsk żywiołowych, walczącym z biedą oraz wprowadzającym demokratyczne reformy, z naciskiem kładzionym na długoterminową pomoc. przyp red.] wiele naszych znajomych organizacji znalazło się w ogromnym kryzysie finansowym. To pokazuje niestety, jak bardzo niezrównoważony jest ten system: od decyzji jednej osoby zależy, czy organizacje pozarządowe będą miały środki na działania, opłacenie pensji pracowniczych, swoich biur itd. Niestety system sponsorski i grantowy często oznacza też, że brakuje środków na “niewidzialne tematy”, którymi w dużej mierze się zajmujemy. 

Czego Waszym zdaniem brakuje w Polsce, na Pomorzu, aby organizacje i działania watchdogowe były bardziej skuteczne?

Często mam wrażenie, że najbardziej w tych działaniach brakuje wzajemnej komunikacji i współpracy. Jako Widzialne działamy w Koalicji wyborczej “Zaczyn”, gdzie z innymi organizacjami spotykamy się co tydzień już od dwóch lat i wymieniamy się materiałami, perspektywami, promujemy swoje wydarzenia itd. Bardzo ułatwia nam to pracę, bo często czerpiemy z tego, co przygotowała inna organizacja. Przykładowo, przed referendum o tematyce migracyjnej w 2023 roku wspólnie robiliśmy kampanię, której celem był bojkot referendum. My jako Widzialne kręciłyśmy rolki na ten temat, ale wykorzystywałyśmy argumenty, które przygotowała Fundacja Batorego. Współpraca to zresztą nie tylko wymiana zasobów, ale wzmacnianie wzajemnie swoich działań rzeczniczych. Przykładowo, jak jakaś organizacja w koalicji publikuje stanowisko, wszyscy się podpisujemy (jeśli oczywiście się zgadzamy) i takie stanowisko ma od razu większy zasięg medialny i siłę przebicia. 

Organizacjom często brakuje zasobów, aby dodatkowo do swoich intensywnych działań jeszcze prowadzić działania koalicyjne. Niemniej wydaje mi się to bardzo istotne i długofalowo może właściwie ułatwić pracę. 

Co jest Waszym największym sukcesem? Czy możecie podać przykład działania, które przyniosło realną zmianę?

Myślę, że moment, w którym miałyśmy największe poczucie sukcesu, to był październik 2023 roku, kiedy równocześnie osiągnęliśmy najwyższą frekwencję wyborczą, a równocześnie udał się bojkot referendum o tematyce migracyjnej. Był to moment, w którym sondaże przed wyborami zapowiadały, że 40% młodych Polek nie miały w planach wziąć udział w wyborach, a jednak frekwencja w tej grupie była rekordowa. Razem z innymi organizacjami pozarządowymi i indywidualnymi obywatelami i obywatelkami wykonałyśmy ogromną robotę, aby namówić Polki i Polaków do głosowania. Organizowałyśmy debaty, koncerty, silent disco wyborcze, szkolenia w szkołach i na uczelniach. Dzień przed ciszą wyborczą stałyśmy na ulicy z ciastem i herbatą i jeszcze ostatnimi siłami namawiałyśmy przechodniów do głosowania. Pamiętam, w jakiej euforii byłyśmy wszystkie, gdy zobaczyłyśmy, jak wiele osób poszło głosować. Był to moment, w którym absolutnie czułyśmy, że nasze działania mają wymierny efekt. 

Obecnie prowadzicie kampanię, przedstawiając CV kandydatów na prezydenta. Po wyborach planujecie rozliczyć zwycięzcę z jego obietnic i postulatów? 

Te CV mają taki cel, aby zmienić perspektywę społeczeństwa na wybory. Pracując z naszymi odbiorczyniami, często widzimy, że wiele osób zmaga się z poczuciem braku sprawczości i wpływu na rzeczywistość. W Polsce też jest spory dystans między politykami i polityczkami a społeczeństwem obywatelskim. Chcemy to zmienić, dlatego postawiłyśmy na przesłanie: “zatrudniamy prezydenta na umowę na czas określony”. I oczywiście, po takiej rekrutacji będziemy sprawdzać, czy prezydent wywiązuje się ze swojego zakresu obowiązków, ale też z deklaracji wyborczych. Na kampanię wyborczą prezydencką zaplanowałyśmy bardzo wiele działań, zachęcam do śledzenia naszych mediów społecznościowych, gdzie już niedługo o tym opowiemy. Uchylę tylko rąbka tajemnicy, że zorganizujemy też rozmowy rekrutacyjne z kandydatami i kandydatkami. 

Naszymi działaniami monitoringowymi chcemy przyzwyczaić rządzących, że cały czas patrzymy im na ręce, a nie tylko w kampanii wyborczej. Z tego względu organizujemy spotkania, podczas których rozliczamy polityków i polityczek z obietnic wyborczych. Nazwałyśmy te spotkania Pomorskimi Herbatami Politycznymi, dlatego, że chciałyśmy, aby przypominały właśnie taką rozmowę przy herbacie, podczas której rozmawia się jak równy z równym. Odbyły się już trzy takie spotkania: o polityce migracyjnej, aborcji i klimacie. Następne planujemy o temacie mieszkalnictwa 8 kwietnia.

Co powinna zrobić osoba, która chciałaby coś zmienić, działać?  

Dla mnie najbardziej motywująca jest współpraca z osobami, które dążą do zmiany, dlatego każdej osobie doradzałabym, aby szukała grupy osób, lokalnej wspólnoty, z którą może razem działać, ale też dzielić się frustracjami i sukcesami. Fundacje, stowarzyszenia, inicjatywy lokalne, kluby sąsiedzkie, koła naukowe — to wszystko miejsca, do których można dołączyć w ramach wolontariatu. My też jako Widzialne oczywiście zapraszamy wszystkie osoby chętne do działania z nami!

Rozmówczyni Aleksandra Łoboda
Współzałożycielka i prezeska zarządu feministycznej fundacji „Widzialne”, gdzie zajmuje się rzecznictwem, komunikacją i działaniami proobywatelskimi. Absolwentka studiów magisterskich z Praw Człowieka i Pomocy Humanitarnej w Instytucie Nauk Politycznych Sciences Po w Paryżu, a także studiów podyplomowych ze Współczesnych migracji międzynarodowych na Uniwersytecie Warszawskim. Walczy z dyskryminacją, szczególnie ze względu na płeć i kraj pochodzenia. W swojej pracy kieruje się podejściem intersekcjonalnym, zwracając szczególną uwagę na prawa osób z grup narażonych na wykluczenie.

Pytanie miesiąca

Nagroda Teodory 2025. Jakie cechy powinien mieć dobry lider/ka?