Podszepty
Nie pamiętam, kiedy pierwszy raz o tym usłyszałam. Na początku gdzieś na obozie. W trakcie cichych rozmów starszych dziewczyn, którym towarzyszyły śmiechy, szepty i nagłe urywane zdania. Dziewczynie spodobała się dziewczyna. W środowisku harcerskim to się działo bardzo często. No, ale jaka nastoletnia dziewczyna godzi się na spędzenie prawie całych wakacji w kobiecym gronie… Ja, jako osoba zainteresowana głównie męską częścią obozu, zawsze się oburzałam na takie pomysły. Obóz same dziewczyny, bez chłopaków. No to równie dobrze można nie jechać.
Nie mówiło się o tym, ale wiadomo było, że tego typu relacji, osób w środowisku jest wiele. To nie jest tak, że od początku czułam, że jest to temat tabu, ale potem się słyszało o skreślających się masowo z harcerstwa instruktorkach. I było bardzo szkoda, bo zazwyczaj były to świetne dziewczyny, zaangażowane, zabawne, ciekawe, odważne – takie, od których można się wiele nauczyć.
I nie skreślały się tylko osoby nieheteronormatywne. Wielokrotnie robiły to również ich heteroseksualne przyjaciółki i przyjaciele, którzy czuli, że jeżeli w organizacji nie ma miejsca na osoby nieheteronormatywne, to nie ma w tej organizacji również miejsca na wolność.
Harcerskie ideały
To się działo, ale nikt o tym za bardzo nie mówił. Zdarzały się pojedyncze artykuły. Jednak wiadomo było i jest, że ZHR jest organizacją chrześcijańską. Dlatego harcerka powinna być heteroseksualną patriotką, która potrafi grać na gitarze. Ma nienagannie zapięty mundur. Jest wierząca, asertywna, altruistyczna, zabawna, poważna, czysta, ale nie boi się ubrudzić. Jest ambitna, ale zawsze na pierwszym miejscu stawia bliźniego. Nie pije i nie pali. A pierwszy stosunek odbędzie po ślubie. Z harcerskim księciem z bajki.
Nie wątpię, że część z tych wartości jest bardzo szczytna, ale nie sądzę, że próba zmiany orientacji musi być jedną z nich. Mierzmy siły na zamiary.
Patriotka z lat 2000
Nie rozumiałam harcerstwa. I nie byłam pewna, czy je lubię. Nie wierzyłam w idee, które sobą reprezentuje. Bóg, honor, ojczyzna. Dość odległe dla dziewczynki, która urodziła się w latach 2000. Nie lubiłam munduru. Uważałam, że jego jedyną zaletą jest to, że nie musisz zastanawiać się, w co się ubrać. Harcerstwo wydawało mi się napompowane i nieaktualne.
Bardzo dużo się zmieniło, kiedy moją drużynową została Justyna. Harcerstwo przestało być o wielkich ideach, a zaczęło być o relacjach, samorozwoju i bliskości z naturą.
Wydaje mi się, że jesteś w stanie poczuć prawdziwy patriotyzm, jak widzisz dziewczynkę, która jeszcze dwa tygodnie temu nie była w stanie zawiązać buta i przeżyć bez telefonu, a teraz jest drugim Indianą Jonesem.
W harcerstwie ADHD-owcy rozkminiają organizację drużyn, a nawet całych obozów, a outsiderzy znajdują przyjaźnie na całe życie. Byłam w harcerstwie przez sześć lat i też mi się udało parę osób poznać. A teraz chętnie Wam o nich opowiem.
Drużynowa
Kiedy miałam 19 lat, ku swojemu przerażeniu zaczęłam zauważać, że jestem biseksualna. Takie myśli pojawiły się u mnie właśnie na obozie harcerskim. Pierwszą osobą, której o tym powiedziałam, była moja drużynowa Justyna. Pamiętam, jak zażenowana stałam na rozstaju dwóch leśnych dróżek, grzebiąc patykiem w ziemi.
– Justyna, chyba podobają mi się też dziewczyny… – wybąkałam i zrobiłam się cała czerwona ze wstydu. Ze zdziwieniem zobaczyłam szeroki uśmiech na twarzy Justyny i zaraz bez większych ceregieli wprowadziła mnie w świat lesbijskich ploteczek.
Niezależnie od mojego obecnego podejścia do mojej seksualności, moja drużynowa z ZHR zafundowała mi bardzo wspaniały coming out.
Zakochana para
Zosię poznałam przez Justynę. Tak się złożyło, że po latach od odejścia z drużyny, Justyna znalazła mi pracę. Pierwszy raz, kiedy zobaczyłam je razem, pomyślałam: „Ja też tak chcę”. I nie w znaczeniu, że chcę być w związku z dziewczyną. Ale chcę być w związku pełnym miłości, śmiechu i rozwoju.
Pary mnie denerwują. Wydają mi się zamknięte w swojej bańce śmiechów i chichów, która jest niedostępna dla takich wiecznych singli jak ja. Ale z nimi jest inaczej. Opada na ciebie jakaś dziwna, zaraźliwa fala optymizmu i myślisz, że może ty kiedyś, może też stworzysz coś swojego?
Prawie rok temu Zosia przyznała się na radzie hufca, że jest z Justyną w związku i nie chce tego ukrywać. Po 10 latach bycia harcerką została wyrzucona z organizacji.
Przyjaciółka gejów
– Pstryk! – pierwsza fotografia zrobiona na stronę naszego stowarzyszenia.
– Aleksandra Nowak – przyjaciółka gejów! – ochrzciła ją dumnie Hania wśród salwy śmiechów.
Z Olą to jest tak, że najpierw widzisz jej uśmiech, a potem całą resztę. Chodząca kula energii. Odkąd skończyła 12 lat i poszła do harcerstwa, było to coś, z czym najbardziej mi się kojarzyła. Różowy , duże zęby, burza brązowych włosów i to, że jest harcerką.
Ola potrafiła śpiewać, grać na gitarze. Dokładnie dopinała mundur i wyszywała odznaki. Od dziecka łatwo przyjmowała pozycję lidera i dobrze organizowała ludzi. No i do tego była heteronormatywna, czyli kolejny plusik w kategorii harcerka idealna.
Ola przeszła całą drogę harcerską – od podzastępowej, przez zastępową, do bycia przyboczną, aż wreszcie założenia swojej własnej drużyny harcerskiej. Wiem, że ZHR znaczył dla niej wiele.
Ola skreśliła się z listy instruktorek trzy lata temu. Powód? Dyskryminujące zachowania wobec jej nieheteronormatywnych przyjaciół.
Gratulacje dla harcerskich wychowawców. Idea braterstwa została w Oli mocno zakorzeniona.
Ta, co musi zasłużyć na miłość
Kamera iii akcja! Siedzimy naprzeciwko siebie w odległości około pięciu metrów. Dość dziwna perspektywa, jak na to, że znamy się od dziecka. Ja z kartką, Hania z mikrofonem. Ona we łzach, a ja z postanowieniem, że już nigdy ZHR nikomu nie polecę.
Następne pytanie… Nie mogę zebrać myśli, więc przestaję trzymać się skryptu.
– Czy gdybyś miała taką możliwość, żeby opowiedzieć wszystko, bez żadnych konsekwencji, że mogłabyś zostać całkowicie wysłuchana przez instruktorów i instruktorki ZHR, miałabyś pewność, że nikt by ci nie zabrał drużyny, nie wyrzucił z harcerstwa, to co byś im powiedziała? – pytam.
I czekam na jakieś mięso dziennikarskie.
– Nie wiem. Nie chcę im nic mówić. Chcę im pokazać najpierw, jaką mogę być dobrą instruktorką. Udowodnić, że mogę być świetna w tym, co robię, bez względu na moją orientację. I dopiero wtedy, kiedy już im to pokażę. Dopiero wtedy im wszystko opowiem. Rozumiesz?
– Rozumiem – powiedziałam.
Bo wiem, że ta odważna, szczera dziewczyna będzie pracować dwa razy ciężej niż reszta, żeby zasłużyć na miłość i zrozumienie.
Gra na orientację
Gra na orientację to stowarzyszenie, które powstało na rzecz osób nieheteronormatywnych, które często spotykają się z dyskryminującym zachowaniem w środowisku harcerskim.
Większość osób, które tworzą to stowarzyszenie, to osoby, które same doświadczyły różnego typu krzywdzących zachowań albo po prostu nie zgadzają się na wykluczenie osób ze środowiska ze względu na ich orientację.
Gra na orientację nie jest akcją, która dąży do upokorzenia lub zlikwidowania ZHR. Jej zadaniem jest naświetlenie problemu, danie przestrzeni osobom LGBTQ na wyrażanie swoich opinii i emocji oraz wsparcia i zrozumienia dla osób, które nadal tej dyskryminacji doświadczają.
Chcemy opowiadać historie i uczyć poprzez bliższe poznanie.
Z bliska
Przedstawiłam Wam kilka portretów harcerek, byłych i obecnych, które są szczególnie bliskie memu sercu.
Kiedy ktoś nie zgadza się z wcześniej ustaloną wizją, nawet jeżeli ma rację, często słyszy, że takie są zasady. Ktoś to ustalił wcześniej, niż ty zdążyłeś to zakwestionować. Pewnie ta osoba była starsza, mądrzejsza i trafiło jej się parę lat fal startu.
Zdarza mi się słyszeć, że przecież nie można się kłócić ze statystykami. Że statystycznie to osoba nieheteronormatywna dużo częściej może wyrządzić dziecku krzywdę. Niektóre „doświadczone” osoby mówią teatralnym szeptem, że to przecież jest zaraźliwe.
A ja chciałabym was zaprosić do innego podejścia. Nie takiego, w którym czytasz statystyki albo słuchasz starożytnych legend babek i dziadków. Dzisiaj chciałabym to porzucić na rzecz świętowanej przez nas kobiecej wrażliwości.
Zapraszam Was do otworzenia oczu i wytężenia słuchu. Do rozmowy i do moich i ich historii. Takich bliskich i bardzo kobiecych.
Dzięki harcerstwu przeszłyśmy z dziewczynami różne drogi – te trudne i te najprostsze. I jak patrzę na nie z bliska, to naprawdę nie ma się czego bać.