Marta Dzięgielewska: Twoja kariera stanowi inspirację – prezeska, liderka, ekspertka w obszarze zarządzania, dialogu społecznego i równości. Pełniąc kluczowe funkcje w Gdańskiej Fundacji Kształcenia Menedżerów, Forum Pracodawców Północy czy Wojewódzkiej Radzie Dialogu Społecznego, udowadniasz, że profesjonalizm, zaangażowanie i konsekwencja to wartości, które prowadzą do sukcesu.
Jednak bycie kobietą na wysokich i odpowiedzialnych stanowiskach wiąże się nie tylko z licznymi wyzwaniami, ale także z koniecznością odnalezienia własnej tożsamości w świecie, który nadal jest zdominowany przez mężczyzn.
Czy kiedykolwiek czułaś presję, aby dostosować się do „męskich” standardów w przestrzeni zawodowej?
Jolanta Szydłowska: Na wysokich stanowiskach kobiety nadal często prezentują postawy zbliżone do „twardych”, męskich wzorców. Na szczęście to zaczyna się zmieniać wraz z rosnącą świadomością, że empatia w przestrzeni zawodowej nie jest niczym złym. Wręcz przeciwnie – przypisywany kobietom, empatyczny, zespołowy i głęboko komunikacyjny styl zarządzania dobrze jest rozwijać i cenić z uwagi na relacyjność.
Gdy zaczynałam swoją drogę zawodową, a było to dość dawno, to nie była presja – to była konieczność. Konieczność, jeśli chciało się przeżyć w drodze po awans i go otrzymać. Trudno nawet mówić o dostosowaniu do wzorców, raczej mogę opowiedzieć o wytrzymałości na upokorzenia, odporności psychicznej, bardzo ciężkiej pracy, aby ciągle udowadniać swoje kompetencje. W wielu kręgach, szczególnie tych, w których wciąż dominuje moja generacja, obecność kobiet, mających własne zdanie i zasady, zdecydowanych w działaniu i znających swoją wartość, budzi niechęć.
W moim odczuciu stereotypy wobec kobiet wciąż są żywe – zarówno w biznesie, jak i polityce. Jak oceniasz ich siłę dzisiaj? Czy w swojej pracy spotkałaś się z wykluczeniem lub jego przejawami?
W świecie ludzi młodych, w którym awansuje się do poziomu średniej i wyższej kadry kierowniczej, nie widzę zbyt często barier związanych z płcią. Młodsze pokolenia nie sięgają do stereotypów, inaczej widzą partnerstwo w rodzinie, co ma przełożenie na relacje w pracy. Problemy zaczynają się w świecie wyższych poziomów zarządzania. Widać to wyraźnie po liczbie kobiet na najwyższych stanowiskach w biznesie, polityce czy samorządach. Od kilkudziesięciu lat nic się nie zmienia. Od kilku lat analizuję udział kobiet w zarządach 100 największych firm Pomorza. Kobiety prezeski to około 7%, członkinie zarządów 18%, członkinie rad nadzorczych 21%. To wynik zbliżony do tego na poziomie krajowym. Mimo zapowiadanych zmian, związanych z implementacją unijnej dyrektywy 2022/2381, lepiej znanej jako Women on Boards, postępu nie widać.
A stereotypy, które wykluczają i które wciąż są żywe? Wielokrotnie słyszałam określenia, począwszy od tych „delikatniejszych”, takich jak: „masz czas, jesteś młoda, możesz poczekać”, „no wiesz, potrzebny był jednak ktoś dyspozycyjny”, po „a co pani może wiedzieć”. Tak, jak długo możesz być za młoda, tak bardzo szybko stajesz się za stara. Skoro pytasz, co mnie spotkało, to powiem tylko, że doświadczyłam przekroczenia granicy fizycznej, z użyciem siły włącznie. Miało to ogromny wpływ na moją dalszą drogę zawodową. Dlatego teraz konsekwentnie walczę o to, by kobiety nie doświadczały przemocy fizycznej, słownej, psychicznej i finansowej.
Jak według Ciebie, kobiety wchodzące na rynek pracy powinny sobie radzić z trudnymi sytuacjami, stereotypami, zachowaniami przemocowymi, upokarzaniem?
Takie zjawiska nie powinny występować. Musimy je zdecydowanie piętnować, a osoby stosujące przemoc nie powinny zarządzać ani kobietami, ani mężczyznami. Rzeczywistość jest jednak inna. Wiele nagannych zachowań jest zamiatanych pod dywan w imię bardzo źle pojętej solidarności płci, grupy koleżeńskiej czy zawodowej. Zamiast sprawców, napiętnuje się osoby, które te sytuacje próbują nagłaśniać.
I właśnie dlatego, a może mimo to, uważam, że kobiety powinny zgłaszać naganne zachowania. Żyjemy w czasach przełomu, zmieniających się standardów i możemy z większym prawdopodobieństwem oczekiwać odpowiedniej reakcji na zgłoszenie. Zanim jednak podejmiemy decyzję, należy pamiętać, że na pierwszy plan powinna wysuwać się dbałość o siebie i swoje zdrowie. Czasem trzeba podjąć decyzję o zmianie pracy. Każdy problem dobrze jest obgadać z najbliższymi i najbardziej życzliwymi osobami. Te rozmowy mogą dać wielką siłę.
Czy uważasz, że kobiety muszą pracować „dwa razy ciężej” niż mężczyźni, by osiągnąć ten sam poziom sukcesu?
W przypadku aspirowania do najwyższych stanowisk zarządczych tak właśnie jest. Dwa razy ciężej to często jeszcze za mało. Kobiety są pomijane w awansach. I nie jest to tylko moja obserwacja – wskazują na to badania, również te prowadzone przez GFKM. Takie zjawisko dotyczy stanowisk dyrektorskich, funkcji w zarządach, radach nadzorczych spółek. Na najwyższych stanowiskach nadal dominują mężczyźni.
Czy uważasz, że kobiety wnoszą do biznesu inną jakość przywództwa? Jakie wartości dla Ciebie, jako liderki są kluczowe?
Kobiety szybciej widzą kryzysy, przygotowują się na nie, dbają o bezpieczeństwo aktywów w firmach. Mają mniejszą skłonność do podejmowania ryzyka i są odporniejsze na stres. Do tego dochodzi większa relacyjność, dbałość o członków zespołu i atmosferę. Powiązanie cech przywódczych mężczyzn i kobiet w jednej grupie przynosi dodatkowe korzyści w postaci większej efektywności organizacji i zyskowności. Potwierdzają to badania prowadzone od lat przez światowe firmy konsultingowe. To ogromna wartość z punktu widzenia każdej organizacji. Dla mnie ważne jest to, że kobiety, koncentrując się na celu, widzą też szerszą ludzką perspektywę. Zadają pytania i konsultują decyzje. Imponują mi kompetencjami i zaangażowaniem.
Wiele kobiet mówi, że łączenie życia zawodowego i prywatnego to jak nieustanna żonglerka. Jak Ty definiujesz „work-life balance” i czy uważasz, że jest on osiągalny w dzisiejszym świecie? Co doradziłabyś kobietom, które obawiają się, że ich sukces zawodowy odbije się na życiu prywatnym?
Nie mogę uciec od różnic pokoleniowych. Jestem z pokolenia, które razem z Polską weszło w gospodarkę rynkową, nadrabiało zaległości i poświęciło życie pracy. Nasze dzieci uznały, że przegięliśmy i nie zamierzają iść tą samą drogą. Mają pełne prawo do własnych wyborów, kształtowania świata i szczęścia na własnych warunkach. Jednak kobiety nadal obawiają się, jak sobie poradzą z awansem i pogodzeniem wyższego stanowiska z życiem prywatnym. W wielu firmach pokutuje kult nadgodzin i dyspozycyjności, ale młodzi wymuszają nowy porządek. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety oczekują równowagi, pracy w określonym czasie. Wchodzi w praktykę urlop rodzicielski dla mężczyzn i naturalna staje się opieka taty nad dziećmi, wspólne uczestniczenie w życiu rodziny, dzielenie się obowiązkami. Zawsze będę dopingować kobiety do tego, by się rozwijały i szły za swoimi pragnieniami. I by nie obawiały się szukać wsparcia u najbliższych.
Czy miałaś mentorkę lub inspirującą kobietę, która wpłynęła na Twoją drogę zawodową? Czy mentoring kobiet dla kobiet jest realny, czy jednak duża konkurencja na wysokich stanowiskach sprawia, że trudniej o wzajemne wsparcie?
Gdy stratowałam zawodowo, nie spotykało się kobiet mentorek. Awansując, zawsze miałam przełożonych mężczyzn i w strukturach równoległych również towarzyszyli mi mężczyźni. Mogłam liczyć tylko na siebie i na pomoc tych, którzy stawiali na kompetencje. Szczęśliwie na mojej drodze zawodowej spotkałam wielu mężczyzn wspierających kobiety.
Dzisiaj sytuacja wygląda inaczej. Jest wiele doświadczonych, mądrych kobiet, które chcą dzielić się wiedzą i w swoich firmach realizują programy mentoringowe. Tego rodzaju wsparcie można też znaleźć w inicjatywach organizacji społecznych, coraz częściej skupiających działalność na potrzebach kobiet. A konkurencja jest dobra, mobilizuje do rozwoju. Oczywiście, pod warunkiem że jest uczciwa.
Jak widzisz przyszłość kobiet w biznesie? Czy możemy na sobie polegać?
Kobiety w biznesie poradzą sobie doskonale. Są tak samo wykształcone i kompetentne jak mężczyźni. Równość nie zostanie jednak osiągnięta w ciągu roku czy nawet paru lat. To jest zdecydowanie dłuższa perspektywa. I niestety, taka droga może zostać przerwana, jeśli nie będziemy wobec siebie solidarne i jeśli nie będą wobec nas solidarni mężczyźni, którzy rozumieją, że równość jest ważna. Doświadczenia innych krajów pokazują, że w przypadku zmian politycznych kobiety mogą błyskawicznie stracić swoje prawa. Jeżeli chcemy zadbać o równość, musimy pielęgnować demokrację i korzystać ze swoich praw.