Robisz zdjęcia z wydarzeń? Sprawdź, czy i jak możesz je opublikować

Właśnie zakończyły się organizowane przez Ciebie warsztaty. Uczestnicy dopisali, wychodząc przekazali słowa uznania. Jesteście już z zespołem pewni, że robicie kolejną edycję – jeszcze większą i z zewnętrznym finansowaniem. To, co będzie potrzebne, to publikacje w social mediach, żeby zaprosić nowych uczestników. Druk ulotek reklamowych, żeby zachęcić sponsorów. A do lokalnej gazety wyślecie notatkę prasową z podsumowaniem tego, co się udało. Do każdego z tych działań potrzebujecie zdjęć. Żaden problem – macie ich setki od różnych osób, wystarczy wybrać najlepsze i… no właśnie. Czy to rzeczywiście wystarczy? W takich chwilach warto chwilę zastanowić się nad tym, czy i jakie zdjęcia możemy publikować.

Po pierwsze, prawa autorskie.

Każde zdjęcie jest przedmiotem prawa autorskiego. To oznacza, że nie można go wykorzystać bez zgody autora. Zasadą jest też to, że autorowi przysługuje z tytułu wykorzystania prawo do wynagrodzenia oraz prawo do oznaczenia autorstwa. Autor ma też wyłączne prawo do decydowania o integralności utworu – co oznacza, że nie możemy dowolnie kadrować otrzymanego zdjęcia, nakładać na niego filtry lub przerabiać przy użyciu AI. Na każde z takich działań trzeba uzyskać zgodę.

Idealna zgoda powinna wymieniać także pola eksploatacji – czyli wymienienie sposób korzystania ze zdjęcia, np. w prasie drukowanej, w internecie, w ulotkach reklamowych. W praktyce może okazać się wystarczający np. taki mail od fotografa: „Możecie, jako fundacja, wykorzystać to zdjęcie gdzie chcecie i jak chcecie, tylko podpiszcie zawsze moim imieniem i nazwiskiem. Kasy oczywiście nie chcę!”

To publikujący powinien zadbać o to, aby taką zgodę posiadać i rozumieć jej warunki. Wszelkie niedopowiedzenia będą rozstrzygane na korzyść autora.

Po drugie, wizerunek.

Najlepsze będą dla Was te zdjęcia, na których widać uśmiechnięte twarze uczestników. Warto sobie zadać pytanie, czy osoby na nich uwiecznione chciałyby takich publikacji. Prawo jest w tym zakresie jednoznaczne – konieczna jest zgoda osoby na zdjęciu. Stąd, pozyskanie jasnej zgody od osoby będącej na zdjęciu powinno być zasadą każdego organizatora.

Z różnych powodów tej zgody wyrażonej wprost często nie ma. Wyjątki od reguły, kiedy nie potrzebujemy zgody na wykorzystanie wizerunku, mogą przysparzać pewnych problemów interpretacyjnych. 

Pierwszy z nich brzmi – nie jest konieczna zgoda osoby powszechnie znanej, jeżeli wizerunek wykonano w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznych, w szczególności politycznych, społecznych, zawodowych. Czyli: jeśli warsztaty swoim przemówieniem otwierał burmistrz, który udzielił imprezie patronatu – nie musimy pytać o zgodę; jeśli uczestniczył w nich wiceprezydent przy okazji rodzinnego spaceru z rodziną – spytajmy o zgodę.

Drugi wyjątek od pytania o zgodę jest stosowany częściej i jest trudniejszy do stosowania. Zgody nie potrzebujemy od osoby stanowiącej jedynie szczegół całości takiej jak zgromadzenie, krajobraz, publiczna impreza. Najlepiej odwołać się tutaj do własnego odczucia, kiedy patrzymy na zdjęcie. Czy jest ono ciekawe dlatego, że znajduje się na nim jakaś osoba? Czy kadr koncentruje się na konkretnych osobach albo zdjęcie jest na nie wyostrzone, pozostałych uczestników pozostawiając w tle? Prawdopodobnie oznacza to, że potrzebujemy ich zgody.

Czy zgoda musi być tylko pisemna? Prawo mówi tylko o jednym przypadku, kiedy można tej zgody domniemywać – jeśli osoba na zdjęciu przyjęła zapłatę za pozowanie. To raczej rzadkość. Ale zgodę można wyrazić w niekonwencjonalny sposób, np. poprzez stwierdzenie do kamery telewizyjnej „teraz będę gwiazdą” – jak uznał w wyroku z 10.2.2005 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie (I ACa 509/04). Ten wyrok przynosi jednak istotne zastrzeżenie – zbyt daleko idące jest wnioskowanie, iż swoim zachowaniem powód wyraził zgodę również na rozpowszechnianie jego wizerunku w filmie reklamowym.

Co więcej, nawet jeśli osoba, której robione jest zdjęcie lub która jest nagrywana, nie sprzeciwia się temu, nie musi oznaczać, że wyraziła zgodę. Istotne jest więc zachowanie „pozytywne” (zezwolenie) a nie brak „negatywnego” (sprzeciwu) – tak orzekł np. Sąd Apelacyjny w Poznaniu w wyroku z 30.5.2006 r. (I ACa 246/05).

To osoba wykorzystująca wizerunek będzie musiała udowodnić, że miała prawo do takiego wykorzystania – warto o to zadbać – a w przypadku dzieci, taką zgodę otrzymać od rodziców.

Po trzecie, dobra osobiste.

Współczesny marketing czerpie garściami ze skandalu. To nie musi być najlepsza forma reklamy dla NGOsów, ale mogą pojawić się sytuacje, w których będzie Was kusiło wykorzystać zdjęcie, na którym ktoś wyszedł komicznie, niekorzystnie, został przyłapany na wykonywaniu czynności, którymi wolałby się nie chwalić itd. Na pewno zapewni to klikalność w social mediach, ale przy okazji narazi Was na odpowiedzialność prawną.

Każdy ma prawo do ochrony swoich dóbr osobistych, czyli niemajątkowych wartości ściśle związanych z osobą człowieka. Nie ma zamkniętego katalogu takich praw, a orzeczenia sądów systematycznie powiększają ten wachlarz. Ale nie ma też wątpliwości, że do takich dóbr należy wizerunek czy prawo do prywatności.

Roszczenia, jakie można formułować dla ochrony swoich dóbr osobistych, mają zazwyczaj większy kaliber i w typowej działalności będą się zdarzać rzadko, głównie przy intencjonalnym ich naruszeniu. 

Co, jeśli naruszę prawo?

Jeśli pomimo zachowania powyższych zasad zwróci się do Was ktoś, kto twierdzi, że jego prawa zostały naruszone – staniecie przed wyborem, co dalej. Czy zgodzić się na żądania takiej osoby i czy na wszystkie? Jeśli chodzi tylko o ściągnięcie zdjęcia z social mediów, to może być najprostsze i najbezpieczniejsze rozwiązanie. Żądania mogą iść jednak dalej i dotyczyć np. wynagrodzenia lub zadośćuczynienia – w takiej sytuacji warto poświęcić więcej czasu na analizę problemu i skonsultować dalsze działania z prawnikiem. Jest prawodopodobne, że taka osoba będzie dochodziła swoich praw w sądzie, więc nie warto w tym przypadku działać pochopnie i podważać swoją pozycję w przyszłym sporze.

Może być też tak, że spełnienie żądania takiej osoby będzie się wiązało z większymi kosztami. Tak będzie np. w razie konieczności utylizacji wydrukowanych ulotek albo zamieszczenia sprostowania w prasie. Najlepiej unikać takich ryzyk przygotowując się odpowiednio do publikacji jeszcze przed samym wydarzeniem – dbając o wszystkie potrzebne zgody i umowy z osobami, których praw nasza publikacja będzie dotyczyć.

  • Radca prawny z Gdańska, specjalizujący się w prawie nieruchomości oraz własności intelektualnej. Posiada blisko 15 lat doświadczenia w obsłudze prawnej przedsiębiorców, w tym w zakresie praw autorskich, rejestracji znaków towarowych i kredytów frankowych. Prowadzi szkolenia z zakresu prawa autorskiego i jego wykorzystania w komunikacji oraz public relations. Odpowiada za wizerunek publiczny Olivia Centre w Gdańsku, największego centrum biznesowego w Polsce.

Pytanie miesiąca

Jakie jest Twoje "Trzecie miejsce"?