Rumieniec dzięcieliny, czyli rzecz o łąkach kwietnych

Łąki łan

Kwiecia szum, ptaków śpiew, a gdzieniegdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała — taką wizję ma większość świeżo upieczonych „zakładaczy” bardzo modnych łąk kwietnych. Po starannym wykarczowaniu wszystkiego, co uprzednio w miejscu przyszłego dywanu kwiecia rosło, z zapałem zabierają się do siania, sadzenia, pielenia i nawożenia tablicą Mendelejewa w proszku. Później, niestety, najczęściej nadchodzi rozczarowanie. Cóż mogło pójść nie tak?!

Z naturą nie wygrasz

Niektórzy zapewne z łezką w oku wspominają czasy dzieciństwa, kiedy to na wycieczce za miasto można było podziwiać kwitnące łąki. Przez cały sezon, od wiosny do jesieni coś kwitło, coś pachniało, a nad tym rozległym cudem natury unosiły się wielokolorowe motyle, buczące, puchate trzmiele i pracowite pszczoły. Dzisiaj takie widoki należą do rzadkości, pola mickiewiczowskiego bursztynowego świerzopu. Jednak nie o takie widoki Wieszczowi chodziło. Świerzop to nic innego jak rzepak, który choć malowniczy, to dla przyrody bardzo szkodliwy. W zasadzie nie on sam, ale ciężka chemia, którą jest traktowany, żeby przetrwać i szybko wydać, tak pożądane nasiona.

Sztuczne łąki kwietne

Jako remedium na betonozę producenci polecają sianie tzw. łąk kwietnych. Nic dziwnego, wszak na modzie zarabia się najlepiej, ale czy rzeczywiście jest ona dobra dla pszczół, w których obronie biją na alarm naukowcy? To zależy. Na pewno lepsze są od trawników i obficie podlewanych chemią monokultur, jednak nadal są sztuczne. Nierzadko mieszanki nasion sprzedawane jako zalążek takiego eldorado, mają w sobie gatunki, które nigdy nie spotkałyby się, rosnąc na dziko, czasem są też inwazyjne, więc mogą powodować szkody.

Tymczasem tak chętnie przy nich stawiane domki dla owadów to również tylko wydmuszka, stanowiąca szwedzki stół dla drapieżników.

Skoro nie łąka kwietna, to co?

Spośród wielu mód ostatnich lat, jedna zasługuje na uwagę – niekoszenie. Pozostawienie naturze pewnej swobody może nieco irytować przyzwyczajonych do równo ściętych ździebeł, ale jedynie na początku.

Już w kolejnym sezonie przyroda odwdzięczy się po stokroć. Uciążliwy w utrzymaniu trawnik zastąpią odporne na deptanie koniczyny i rdest ptasi, a mniej uczęszczane zakątki wybuchną kwieciem. Od wczesnej wiosny, aż do pierwszych przymrozków Matka Natura zapewni swoim dzieciom bogate w nektar kwiaty. Wielobarwny, pachnący dywan będzie w pełni dostosowany do środowiska, w jakim wyrośnie. Warunek posiadania takiego skarbu jest tylko jeden. Należy bezwzględnie wyeliminować słowo chwast. 

Choć początkowo może to dziwić, warto jednak zrozumieć, że ten wyraz to krzywdzące określenie roślin dzikich. Nierzadko nieodbiegających urodą od tych uprawianych, a dodatkowo mających wiele cennych funkcji. Bywają one lecznicze, jadalne, a często chronią też uprawy przed niepożądanymi gośćmi, którzy miewają nieposkromione apetyty. To jednak temat na inną opowieść.

autorka wszystkich zdjęć: Magdalena Topińska

  • W jej żyłach tętni chlorofil zamiast krwi. Lubi słuchać co w trawie piszczy, ale lubi słuchać też ludzi. Fotografka, dziennikarka, aktywistka społeczna wraz ze swoim stowarzyszeniem robi Dobry Szum. Przyroda, kultura i sprawy społeczne to jej środowisko naturalne. Szlify zdobywała jako ghostwriter i copywriter, oraz redaktorka, również prowadzonego przez siebie portalu FLASH-Redakcja Niepokorna

Pytanie miesiąca

Co sądzisz o obecnym systemie edukacji w Polsce?