Od empatii do rewolucji
Nie każda rewolucja zaczyna się na ulicy. Niektóre rodzą się w kuchni, kiedy kobieta trzyma w jednej ręce niemowlę, a w drugiej telefon do prawnika kobiety z sąsiedztwa, która właśnie uciekła z przemocowego domu. Inne – w szpitalnych poczekalniach, kiedy matka chorego dziecka zakłada grupę wsparcia dla rodziców, których system zostawił samych.
Kobiety nie tylko zauważają potrzeby – one na nie odpowiadają. Według raportu Klon/Jawor (2022), kobiety stanowią 60% kadry NGO w Polsce. To one ratują, edukują, opiekują się, organizują. I nie chodzi tu o „naturalne powołanie”. Chodzi o decyzję, by nie być obojętną.
Cichy front
Anna prowadzi fundację dla kobiet po przemocy. Wcześniej przez 12 lat była ofiarą swojego męża. Zanim złożyła pozew o rozwód, kilka razy trafiała do szpitala z „przypadkowymi” złamaniami. Dziś organizuje warsztaty, udziela porad prawnych, wspiera inne kobiety w kryzysie. Ale sama wciąż mierzy się z PTSD i nieufnością wobec instytucji.
– „Przez długi czas myślałam, że nikt mi nie pomoże. Dopiero jak pomogłam komuś innemu, poczułam, że mam wpływ” – mówi.
Tysiące kobiet w Polsce działa właśnie z takiego miejsca. Z bólu. Z doświadczenia. Z przekonania, że skoro nikt nie pomógł im – one pomogą innym.
Kobiety zmieniają zasady gry
Wbrew stereotypom, kobiety nie tylko są „miłe” i „opiekuńcze”. Potrafią być wściekłe, konkretne i nieustępliwe. Liderki społeczne coraz częściej budują własne modele działania – oparte na empatii, ale też na sile organizacyjnej, odwadze i wizji zmiany.
Wiele z nich pracuje non stop, nierzadko bez wynagrodzenia, balansując między aktywizmem, domem a wypaleniem. Często mierzą się z hejtem, seksizmem i brakiem uznania. A mimo to działają dalej.
Harvard Business Review (2019) podaje, że kobiety przewyższają mężczyzn w niemal wszystkich kluczowych kompetencjach przywódczych – w tym w zdolności rozwijania innych, uczciwości i podejmowania inicjatywy. To właśnie dlatego stają się liderkami zmian tam, gdzie instytucje zawodzą.
Emocje jako broń
W działaniu społecznym emocje nie są przeszkodą – są napędem. Kobiety często zaczynają działać po osobistym kryzysie: stracie dziecka, depresji, rozwodzie, doświadczeniu przemocy. To właśnie z tych ran rodzi się ich siła. Czasem twarda jak beton, czasem miękka jak dłonie niosące pomoc.
Psycholożka pracująca z kobietami po próbach samobójczych mówi:
– „Najczęściej to właśnie one później zakładają fundacje, organizują kampanie, pomagają innym przetrwać. Przeżyły piekło i nie chcą, żeby ktokolwiek musiał iść tą samą drogą samotnie”
Siostrzeństwo w praktyce
Zjawisko „sisterhood” nie jest już tylko hasłem z transparentu. To system realnej solidarności – sieć wsparcia tworzona przez kobiety dla kobiet. Od infolinii kryzysowych, przez kooperatywy, aż po oddolne protesty i społeczne kampanie. Kobiety nie tylko wspierają się wzajemnie – one wspólnie przełamują ciszę.
W małych miastach kobiety walczą o świetlice, transport dla seniorek, bezpieczne przestrzenie dla dziewczynek. W dużych – organizują kongresy, warsztaty, zbiórki. Działają na wszystkich frontach – od ulic po urzędy.
Potrzebujemy kobiet. Ale nie za darmo.
System wciąż traktuje kobiecą pracę społeczną jak coś „naturalnego”, „bezinteresownego”. Ale żadna siła nie jest wieczna, jeśli się jej nie wspiera. Liderki społeczne potrzebują nie tylko poklasku, ale realnych zasobów – funduszy, opieki psychologicznej, systemowego uznania.
Bo za każdą z nich stoi historia. Czasem pełna bólu, wypalenia i zawiedzionych zaufaniem relacji. A czasem – jak w moim przypadku – historia wielkiego upadku i równie wielkiego powrotu.
Przez 30 lat pracowałam w korporacji. Z ambicjami, z wynikami, z twardym kręgosłupem lidera. Aż do momentu, w którym jako dojrzała, doświadczona kobieta, zostałam „wygaszona” przez młodszego kolegę-managera. Nazwijmy to po imieniu – mobbing. Długie zwolnienie lekarskie. Bezsenność. Poczucie, że straciłam nie tylko pracę, ale i sens życia.
Dopiero terapia – dziesiątki godzin rozmów, zmierzenie się z ranami i żałobą po utracie tożsamości zawodowej – pomogła mi wrócić do siebie. Ale powrót nie oznaczał już wstępu do korporacyjnego świata. On się dla mnie skończył.
Dziś jestem liderką organizacji pożytku publicznego. Na razie jeszcze nie na pełen etat – ale z pełnym sercem. To, co kiedyś było „przy okazji”, kiedyś wieczorem po pracy, w weekendy – dziś jest moją misją. Wiem, że odzyskałam życie. Odzyskałam też sen. I rodzinę. Może uda się odzyskać też przyjaciół.
Nie muszę już udowadniać, że jestem wystarczająco dobra. Wiem, że jestem wystarczająco potrzebna. I to jest siła, której nie da się zmierzyć żadnym Excellem.
Kobiety zmieniają świat – zaczynając od siebie
Działania społeczne to nie hobby. To akt odwagi. Czasem krzyk, czasem szept. Czasem protest, czasem praca z dzieckiem, które przestało mówić. Siła kobiet nie polega na tym, że „dają radę”. Polega na tym, że nie przestają – nawet wtedy, gdy cały świat mówi im, że już pora się poddać.
To właśnie one zmieniają zasady gry. Bo nie grają dla zysku – grają o ludzkie życie. Czasem o swoje.
Źródła:
- Klon/Jawor (2022). “Kobiety w organizacjach pozarządowych”. https://fakty.ngo.pl
- Harvard Business Review (2019). “Research: Women Score Higher Than Men in Most Leadership Skills”.
- Wywiady anonimowe, archiwum Fundacji [nazwa zmieniona], 2023
- Rozmowy z psycholożkami z Gdańska i Warszawy, zebrane w ramach programu „Społeczne Liderki Przyszłości”, 2022
- Fragmenty osobistej historii autorki, 2025