Jedni mówili „i dobrze się stało”, „wreszcie zrobią porządek z tęczowymi” – inni z kolei „a mi tęczowi ludzie nie przeszkadzają”, „i nie będzie Polski w Unii”. Rzucane słowa, zasłyszane cytaty, wywołały wśród dzieci dyskusję na tematy, których nie rozumieją.
Przypomniały mi się zajęcia dla tej samej grupy, które kiedyś już prowadziłam. O trzech sitach prawdy, czyli o przesiewaniu informacji – czy jest prawdziwa, czy jest potrzebna i czy może coś zmienić. Zaczęłam więc dopytywać, co tak naprawdę myślą o tych wszystkich sloganach wypowiadanych na głos, które prawie podzieliły grupę na pół i które sprawiły, że zaczynali się nakręcać emocjonalnie i atakować…
Tego od dzieci możemy się nauczyć
Chociaż przez moment zapanowała wśród grupy polaryzacja, okazało się, że najważniejsze są dla nich relacje rówieśnicze, niezależnie od poglądów politycznych (w zasadzie poglądów politycznych ich rodziców). Dzieci chcą ze sobą współpracować, rozmawiać, mieć swój głos, mówić o uczuciach i emocjach. Nie lubią krzyku, wolą rozmowy z szacunkiem. A przede wszystkim pragną doświadczać życia, bo doświadczenie daje odpowiedzi.
I śmiało można w imieniu dzieci zacytować piosenkę zespołu Kwiat Jabłoni:
„Stoję gdzieś pod niebem, pod nogami piach
Mam podobno iść przed siebie
Chociaż nie wiem jak (…)
Więc kto powie mi jak radzić sobie mam
Taki wielki świat nade mną mam
Ileś tam lat, lecz to niewiele da
Doświadczenia brak.”
Co przekazujemy dzieciom
My, dorośli, kształtujemy rzeczywistość naszych dzieci – to jest fakt, z tym się nie dyskutuje. Przekazujemy im to, w co wierzymy, nasze wartości, idee. Chcemy, aby wyrośli na dobrych ludzi.
Ale co to właściwie znaczy – być dobrym człowiekiem?
To one będą po nas tworzyć świat – i co najważniejsze, wystawią nam rachunek. Tak samo jak my wystawiliśmy rachunek naszym opiekunom. Pozostaje nadzieja, że nie zapomną, co dziś jest dla nich ważne.
Obraz idealnego dziecka
Często na warsztatach dla rodziców robimy ćwiczenie, w którym uczestnicy zapisują, kim chcą, by ich dzieci były w przyszłości. Jakimi cechami ma się wykazywać ich dorosłe dziecko.
W odpowiedziach pojawia się piękny obraz młodego człowieka: uczciwego, zaradnego, odpowiedzialnego, mądrego, wrażliwego, silnego i odpornego psychicznie, samodzielnego, budującego zdrowe relacje, potrafiącego stawiać granice, pewnego siebie, ciekawego świata, życzliwego, z poczuciem humoru. Pojawia się też pragnienie, by dziecko szanowało wartości swoich rodziców.
Rodzi się obraz idealnego, a nawet wyidealizowanego, młodego człowieka. Wówczas rodzice muszą uświadomić sobie, że… ludzie idealni nie istnieją.
Jedno jest jednak wspólne i niezmienne: chcemy, aby nasze dzieci były szczęśliwe – niezależnie, czy będą bliskie ideału, czy nie.
Czego, tak naprawdę, uczy polaryzacja?
Czy nie tego, że są dwa obozy? Dwie prawdy, które wzajemnie na siebie oddziaływają i wciąż drgają, jak fale, w określonym kierunku? Kiedy sobie myślę o ciągłym drganiu, rezonowaniu, w ciele i umyśle młodego człowieka, tego spolaryzowanego świata, rodzi mi się przekonanie o wywoływaniu u nich skrajnych emocji. Efektem są uczucia niepokoju i lęku. Gdy dołożymy do tego codzienne trudności (które wynikają z wieku dojrzewania, dorastania), bycie w środowisku rówieśniczym (które jak wiemy, bywa trudne, a nawet okrutne) i trudności w relacjach rodzinnych – to może prowadzić do emocjonalnych kryzysów, poczucia braku bezpieczeństwa i problemów z budowaniem własnych wartości.
Jesteśmy drogowskazem
Kto powie dzieciom jak radzić sobie we współczesnym świecie, jak nie my – dorośli? Dziś, w dobie kryzysu psychicznego dzieci, bardzo ważne staje się, aby być mądrym dorosłym. Takim, który towarzyszy dziecku z empatią, pomaga mu rozumieć świat i samego siebie, wspiera je w trudnościach i jest prawdziwie obecny w jego codzienności. Róbmy wszystko, aby dzieci mogły ufać nam zawsze. Warto pamiętać, że mądry dorosły nie zrzuca na dziecko ciężaru własnych frustracji, problemów czy emocji – to nie one są odpowiedzialne za rozwiązywanie dorosłych spraw. One mają prawo do dzieciństwa bez polaryzacji i odczuwania ciągłych drgań. Zauważajmy, pytajmy, reagujmy, gdy dzieje się coś niepokojącego.
Dorosły (nie)idealny
Nie mamy być idealni, tak jak zostało wspomniane, jest to nawet niemożliwe. Możemy popełniać błędy – ważne jest, co z tymi błędami dalej zrobimy. Naszą rolą jest tworzyć dla nich bezpieczną przestrzeń – oparcie, które pozwala im wzrastać, rozwijać się i budować odporność psychiczną. Jest to ważne szczególnie teraz, gdy świat często przeraża, a tempo życia i liczba bodźców potrafią przytłaczać nawet dorosłych. Dlatego dzieci potrzebują dorosłych, którzy nie tylko „są”, ale potrafią być dla nich – z miłością, mądrością i odpowiedzialnością.