Gorący Kartofel – finansowanie Polonii po polsku

Gdy Polonia pojawia się w polskiej przestrzeni publicznej, to zawsze z nutą niezręczności. Państwo polskie podkreśla, że jest dumne z rodaków za granicą, ale jednocześnie zachowuje się tak, jakby nie do końca wiedziało, co z tą dumą zrobić. Polonia stała się tematem niewygodnym – zbyt politycznie nośnym, by zostawić ją samej sobie, i zbyt ryzykownym, by oddać jej realny głos. Trzeba ją wspierać, ale pod warunkiem, że robi to „właściwym” kanałem, przez „sprawdzone” struktury.

Trzy pokolenia Polonii żyją dziś obok siebie, ale mówią różnymi językami doświadczeń. Pierwsza fala emigracji – ta powojenna – budowała życie na obczyźnie z poczuciem straty i tęsknoty. Kolejna, z lat 80., wyjeżdżała często z buntu, zmęczona systemem.
A trzecia – ta po wejściu Polski do Unii Europejskiej – traktuje świat jak przestrzeń do działania, nie dramat losu. Dla jednych paszport był dokumentem wolności, dla innych – biletem, który otwiera drzwi do mobilności i rozwoju. Wspólny mianownik to pragnienie tworzenia czegoś własnego: szkoły, centrum kultury, festiwalu, biblioteki. I właśnie w tym miejscu pojawia się państwo – nie jako partner, lecz jako właściciel budżetu, który wie lepiej.

W latach 90. postanowiono „zadbać o Polonię” systemowo. Powstały organizacje, które miały być pomostem między państwem a polonijnymi środowiskami. Najważniejszą rolę odegrało Stowarzyszenie Wspólnota Polska – dziś struktura o imponującym zapleczu majątkowym (zamek, hotele, nieruchomości w dużych miastach) i politycznym. W kolejnych latach do systemu dołączyły kolejne dwa duże filary: Fundacja Wolność i Demokracja oraz Fundacja Pomocy Polakom na Wschodzie. Tak narodził się model Operatorów – prywatnych podmiotów zarządzających publicznymi pieniędzmi.

Raport Najwyższej Izby Kontroli z 2024 roku nie pozostawia złudzeń: trzy wskazane organizacje otrzymały nawet 90% środków w trybie pozakonkursowym. W roku kolejnym scenariusz się powtarza – większość pieniędzy płynie jednym korytem, niezależnie od tego, kto formalnie ogłasza konkurs (70% środków Senatu dla trzech Operatorów, pomimo iż Operatorem może zostać każda fundacja lub stowarzyszenie na terenie Polski -przyp. autora). Państwo przekazało kontrolę nad środkami Operatorom, ale nie dało społecznościom polonijnym narzędzi do weryfikowania ich działań. W efekcie powstał system, w którym pieniądze są publiczne, lecz decyzje zapadają prywatnie.

Teoretycznie Operator miał pomagać tym, którzy nie poradziliby sobie z formalnościami. Praktycznie – stał się bramkarzem. Organizacje polonijne składają projekty, ale nie mają gwarancji, że ich wnioski w ogóle trafią do instytucji państwowych. Operator może połączyć kilka inicjatyw w jeden pakiet, zmienić tytuł, zmodyfikować budżet, a nawet – co budzi największy sprzeciw – przejąć projekt i przypisać go sobie. Autor pomysłu znika z dokumentów, pozostając bez jakiekolwiek wieści o swoim projekcie.

Największym problemem jest brak możliwości odwołania się. Państwo formalnie odsyła do Operatora, Operator nie podlega kontroli, a organizacja polonijna nie ma statusu strony w postępowaniu. Projekt, nawet jeśli powstał oddolnie, staje się własnością tego, kto ma podpis pod umową z urzędem. Tak wygląda codzienność wielu środowisk, które chcą działać, ale zamiast współpracy napotykają mur procedur i zależności.

Belgia, Szwecja, Anglia – wszędzie słychać podobne historie. Ktoś napisał świetny projekt, miał ludzi i energię, ale jego inicjatywa została zatrzymana „na poziomie operatora”. Ktoś inny zdobył lokalne lub międzynarodowe uznanie społeczności, ale nie został dopuszczony do konkursu, bo „limit wniosków został wyczerpany”, lub po prostu nie dostał żadnej odpowiedzi od operatora. W konsekwencji młodsze pokolenie Polonii widzi, że największą przeszkodą w działaniu nie jest emigracja ani odległość od kraju – lecz system zarządzania środkami.

W 2025 roku przyjęto Strategię dla Polonii na lata 2025–2030. Dokument brzmi nowocześnie: mowa o wolontariacie, kulturze współtworzonej, rozwoju społeczności. Jednak w praktyce, mimo nowych słów, stary mechanizm pozostał nietknięty. To jak modernizacja karoserii bez wymiany silnika – wygląda lepiej, ale jedzie tak samo. Wciąż obowiązuje zasada, że „kto ma dostęp do stołu, ten decyduje, kto siada”.

Polonia XXI wieku nie oczekuje już gestów wdzięczności. Nie prosi o delegacje na zjazdy Polonii ani ordery. Domaga się przejrzystości i równego traktowania. Chce składania wniosków bez pośredników politycznych i bez konieczności „przychylności operatora”. Chce móc odwołać się od decyzji i wiedzieć, dlaczego jej projekt został odrzucony. 

Prawdziwa zmiana zaczyna się tam, gdzie kończy się uznaniowość. Jeśli pieniądze publiczne mają budować wspólnotę, to nie mogą jednocześnie cementować układów. Dzisiejszy system daje wsparcie, ale często kosztem godności tych, którzy je otrzymują. A przecież Polonia nie jest „gorącym kartoflem”, którego trzeba się pozbyć z rąk – lecz społecznością, która wielokrotnie udowodniła, że potrafi organizować wielkie projekty bez niczyjego parasola politycznego.

Dlatego pytanie, które powinno wybrzmieć głośno, nie brzmi: „kto dostanie środki?”, lecz: „czy system finansowania Polonii będzie wreszcie uczciwy dla wszystkich, a nie dostępny dla nielicznych?”.

Polonia ma wystarczająco dużo potencjału, aby być partnerem, a nie petentem. A jeśli ktoś wciąż traktuje ją jak kłopotliwy „gorący kartofel”, to może czas zastanowić się, kto naprawdę się oparzy – ci, którzy chcą zmiany, czy ci, którzy kurczowo trzymają widelec.

To nie jest bunt przeciw państwu. To jest domaganie się standardów. Jeśli pieniądze publiczne mają wzmacniać więź Polonii z krajem, to decyzje o ich wykorzystaniu nie mogą zapadać w kręgu kilku fundacji. 

Polonia to nie kartofel, który trzeba przerzucić, aby się nie oparzyć. To świadome środowisko obywateli, którzy – niezależnie od miejsca zamieszkania – chcą mieć wpływ. Nie poprzez urzędową ceremonię wręczania statuetek, ale poprzez uczciwy dostęp do środków, które należą do wszystkich, a nie do wybranych.

Zdjęcie z grafiki głównej Polish Day in Brussels

  • Prezes Zarządu (na zasadzie parytetu) Help Centre Belgium a.s.b.l. „Sztabki” w Brukseli (Belgia), dyrektor i współtwórca Polish Day in Brussels 2022–2025, współtwórca europejskiego centrum wolontariatu „Centrum Wszechświata”, redaktor naczelny portalu Wiadomo.be oraz współtwórca projektu „MiMo Wszystko Kultura”.

Pytanie miesiąca

Czy Twoja organizacja nawiązuje współprace międzynarodowe?