W pewien zimowy wieczór, gdy mroźne powietrze ścinało serca i drogi, w krakowskiej pracowni znanego artysty zrodziła się idea pełna ciepła i współczucia. Artysta ten, inspirowany postacią Brata Alberta – świętego, który poświęcił życie pomaganiu ubogim i bezdomnym – postanowił, że wesprze ruch jego imienia. Brat Albert, znany z powiedzenia „Trzeba być dobrym jak chleb”, wciąż inspirował ludzi do pomagania najuboższym, a jego spuścizna wymagała wsparcia, by kontynuować działalność. I wtedy właśnie artysta zadecydował: stworzy obraz, który przekaże na rzecz organizacji, by ta mogła zdobyć środki na dalszą pomoc potrzebującym.
Obraz, który powstał, był prawdziwym arcydziełem. Był pełen światła, ciepłych barw i nadziei – dokładnie taki, jaki był cel Brata Alberta. Ukazywał scenę pełną symboliki: postać mężczyzny wyciągającego ręce w geście pomocy, otoczonego aurą ciepła, choć wokół niego panowała surowa zima. Przekaz obrazu był jasny – nawet w najtrudniejszych momentach można dostrzec światło, jeśli są wokół nas ludzie, którzy pragną pomagać.
Wiadomość o darowiźnie, która rozeszła się po Krakowie, poruszyła wielu mieszkańców. Zorganizowano uroczystą aukcję, na którą przybyli zarówno mecenasowie sztuki, jak i zwykli krakowianie – wszyscy ci, którzy byli związani z ideą Brata Alberta. Atmosfera wydarzenia była pełna podniosłości i wzruszenia; wszyscy wiedzieli, że licytują nie tylko obraz, ale także możliwość wsparcia najbiedniejszych. Ostateczna cena przekroczyła oczekiwania organizatorów, a zebrane fundusze pozwoliły na otwarcie nowej kuchni dla ubogich oraz na zakup zimowej odzieży dla bezdomnych.
Dzięki temu obrazowi, który artysta podarował z serca, organizacja Brata Alberta mogła dotrzeć do większej liczby osób, rozdając nie tylko ciepłe posiłki i ubrania, ale również nadzieję i poczucie, że nie są sami.
***
Obraz, który wsparł ruch Brata Alberta, stworzył Jacek Malczewski, znany polski malarz okresu Młodej Polski. Jego dzieło „Błędne koło”, przedstawiające postać Chrystusa cierpiącego, głęboko poruszało każdego, kto je zobaczył. Symbolicznie ukazywało współczucie dla cierpiących i odrzuconych – wartości bliskie zarówno Malczewskiemu, jak i Bratu Albertowi.