Jak daleko można się posunąć, by przyciągnąć odbiorcę? Dziś, gdy wszędzie wszystkiego jest zbyt dużo. Zbyt dużo przemocy, cierpienia, krwi, nienawiści. Zaraz, zaraz… Social Media mają przecież wywoływać skrajne emocje, prawda? Tylko że Panie Kochany, skrajnych emocji, to ja mam aż nadto. Widział Pan kiedyś, do czego zdolny jest człowiek w stosunku do bezbronnego zwierzęcia?
Kilka lat temu powierzono mi zadanie prowadzenia komunikacji i marketingu projektu Animal Helper – pierwszego w Polsce numeru 112 dla zwierząt. Ach, cóż za piękne wyzwanie! Przecież kocham zwierzęta i pisanie, pisanie o zwierzętach brzmi więc jak praca idealna, prawda? Mogę do woli edukować i pokazywać jak pomagać zwierzętom. Budować zaangażowane, prozwierzęce społeczeństwo, które reaguje, gdy widzi zwierzę w potrzebie. Tylko że jest też druga, mniej przyjemna strona medalu.
Kliki i cyferki
Zamknęła psa w mieszkaniu i wyjechała na wakacje. Po sześciu dniach sąsiedzi wezwali pomoc – zwierzę było skrajnie wycieńczone. Jest też 12-letni pies na łańcuchu, bez jedzenia i wody, o którego życie od kilku dni walczą weterynarze. Diagnoza? Skrajne wygłodzenie. O, a słyszeliście o kocie, którym nastolatka uderzała o ziemię, a nagranie ze swojej „zabawy” wrzuciła do sieci?
To dopiero wywołuje emocje i się „klika”. Ludzie w komentarzach domagają się krwi, samosądów, kary wymierzonej w myśl kodeksu Hammurabiego. Czy, jako pełna empatii istota społeczna, której dobro zwierząt leży na sercu, dziwię im się? Ani trochę. Czytam historie naszych zgłoszeń, widzę zdjęcia i video, które wykręcają wnętrzności. I muszę o tym napisać. „Nie chcem, ale muszem!”
Chleba i igrzysk
Dlaczego nie chcę? Niestety, ale komunikaty, którymi na co dzień atakują nas media, także te społecznościowe, są złe, przerażające, czasem nawet paraliżujące. No, bo właśnie: zła wiadomość, to dobra wiadomość. Wywoła emocje. Dyskusję. O to chodzi, prawda? Niech się klika. Osobiście, jestem przekonana, że tych złych emocji już nam naprawdę, jako społeczeństwu, wystarczy. I bardzo nie lubię dokładać do tego swojej cegiełki.
Dlaczego muszę? Bez opisania tych historii, nie pokażę naszym odbiorcom, jak działamy i jak skuteczne są nasze operatorki. Jak walczą o każde zwierzę, każde zgłoszenie. Jak, odpowiednio reagując, ratujemy życie i zdrowie zwierząt. Bez dobitnego obrazu nie uda mi się sprawić, że nasi odbiorcy będą baczniej obserwować otoczenie i błyskawicznie reagować, gdy zobaczą zwierzę w potrzebie.
Szczęśliwi ludzie tak nie postępują
Jak nie zwariować? Staram się zachować zdrowy balans. To ważne — zarówno w social mediach, jak i kontaktach z mediami. Wszyscy potrzebujemy dobrych wiadomości. Na jedną historię pełną cierpienia przypadają przynajmniej trzy pozytywne lub chociaż neutralne. Nawet w tych tragicznych opowieściach staram się przemycać coś dobrego. Ktoś zareagował, nie był obojętny na cierpienie. To zawsze jest warte podkreślenia.
A co do otaczającej zewsząd żądzy krwi, DM-ów z prośbami o adres sprawców, zarzutami, że nie ujawniając adresów i nazwisk, chronię zwyrodnialców — muszę z tym żyć. Biorę głęboki oddech albo trzy, idę na spacer z psem, medytuję. Pies wybiegany, ja spokojniejsza, ostatecznie nie jest tak źle, prawda? Wierzę też, że oprawców zwierząt spotka zasłużona kara i wymiar sprawiedliwości prędzej czy później ich dosięgnie. Przy okazji też ogromnie im współczuję, bo jak bardzo skrzywdzonym trzeba być, by wyżywać się na bezbronnych istotach?
-
Członkini Rady Fundacji w Fundacji Psia Krew, projekt Animal Helper. Fundacja Psia Krew to organizacja, której na sercu leży dobro potrzebujących zwierząt. Założycielem jest Adam Van Bendler, obok którego zebrała się całkiem spora grupa ludzi z zajawką i serduchem do działania. Naszym celem jest pomoc potrzebującym zwierzętom – nie tylko psom (co mogłaby sugerować nazwa), ale także kotom, jelonkom, jeżykom, świnkom – wszystkim zwierzętom, które potrzebują pomocy. Od listopada 2023 roku Fundacja uruchomiła Animal Helper – aplikację i obsługującą ją centralę, które działają jak pierwsze w Polsce 112 dla zwierząt.